Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
no to mamy ferie


    Dziś byłam ostatni dzień w pracy a tak naprawdę to już od wczoraj mam wolne tylko dziś jeszcze ta rada. Tak mi się nie chciało ale że miałam do załatwieia jeszcze kilka spraw to pojechałam. Przed radą wszyscy byli wyjątkowo mili i współczuli nam, mówili że po radzie będą chciali żeby kierownik z nami został i wyjaśnił całą ta chorą sytuacją, a jak co do czego doszło to nikt nie otworzył ust, wszyscy zaczeli wychodzić i gdyby wiesia się nie odezwała i zapytała co jeszcze z dyżurami sobotnio-niedzielnymi to pewnie wszyscy by się rozeszli a tak od słowa do słowa i się zaczeła rozmowa. Mnie tak chwyciły nerwy że nie mogłam nic z siebie wydusić, ale się dowiedziałam że guwniary znowu były na mnie i powiedziały że niechcę od nich czekolady i ich przeprosin. A niby jak miałam postąpić!!! Na sam koniec jeszcze kierownik mnie znowu pytał co z moją umową o pracę bo wiolka mu coś mówiła że aż sam chodził i sprawdzał. Oczywiście też to załatwiłam a raczej nie załatwiłam bo chciałam mu coś powiedzieć ale nie mogłam w tych nerwach. No i z życzeniami na ferie dowiedzieliśmy się że od nowego roku szkolnego najprawdopodobniej będzie musiała się zmniejszyć o 5 osób nasza kadra bo odejdzie spora grupa dzieciaków i nie będzie pracy no i weekendy będą wolne, już zresztą widać zmiany ferie, święta, wakacje to nigdy nie było a teraz proszę.
    Trzeba szukać pomału czegoś innego. Cóż za paradoks przed wejściem na radę odebrałam telefon dzwonili z agencji pracy w której kiedyś składałam dokumenty, mnieli dla mnie ofertę pracy tylko  tyle że w sekretariacie a ja szukam w finansach więc odmuwiłam nie wdając się w szczegóły. To był pierwszy jakiś odzew na moje oferty które od kilku miesięcy intensywnie wysłałam.