Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
a jednak nie !!!


    Po wtorkowych perypetiach, myślałam że wszystko skończone i z przyjaźnią z Wiesią i z miłości R. i M. A tu niespodzianka wszystko wróciło na dobre tory, no prawie wszystko, dzieciaki szczęśliwe, zakochane, uśmiechnięte i oby tego już nie spiepszyli. Ja za to wczoraj Wiesi popsułam krew, powiedziałam jej po co tak naprawdę chciałam tą receptę, a potem dostałam na maxa doła, aż wzbudziłam tym zainteresowanie kilku osób, ale prawdę zna tylko ona i oby po wczorajszym wieczorze nadal tak zostało, bo w nerwach ciót za dużo powiedziałam i tym razem.To dziwne ale pomimo że nie chciałam rozmawiać z Wiesią to to że siedziała obok mnie, przytuliła się do mnie, pomogło mi, trochę lepiej się poczułam i mogłam choć na trochę zasnąć.
    Matka dostała forsę więc już jej nie ma. Wróci jak ją wyczyszczą a babka truje mi głowę pomimo że jej powtarzam że ja tego nie chcę słuchać ona i tak nadje zawsze tą samą śpiewkę a mnie szlak trafia przy tym.