W poniedziałek byłam u kierownika w pracy żeby trochę zmienił mi grafik pracy i na sam koniec powiedziałam o dwa zdania za dużo, a kiedy Wiesia poszła do niego to zaczął się jej o mnie wypytywać bo stwierdził że się dogadujemy i kazał jej żeby ze mną porozmawiała i namówiła mnie na leczenie się itd... Wienia oczywiście udawałą głupa że o niczym nic nie wie. I wszystko było by ok gdyby nie fakt że kiedy w poniedziałek poszłam do niej na noc to mi o wszystkim opowiedziała ale ona nic mi nie raczyła powiedzieć tylko zaczeła robić jakieś podchody a że ja umniem słuchać to zaraz się zorjętowałam w czym żecz ale i ona chyba się zcieła bo zmieniłą temat zanim ja zadałam jej to jedno pytanie. Wczoraj nie wytrzymałam i spytałam ale ona początkowo się wypierała że nie ale jak ja zaczełam wiercić jej dziurę to pękła i powiedziała to o czym ja już wiedziała.
To że ma swoje tajemnice to rozumiem i nie mam jej za złe że nie chciała mi o nich mówić ale że kierownik pytał się jej o mnie a ona się jeszcze tego wypierała to mam, teraz już nie będzaie tak jak wcześniej, mi jest trudno komukolwiek zaufać a ona takim swoim zaufaniem prowadzi do tego że znowu zamknę się przed ludźmi. Już dziś nasze kontakty się bardzo ograniczyły nie chcę do mniej pisać bo będę się kłucić może jak ochłonę kilka dni i spojrzę na to z innej strony to będzie inaczej.
Póki co jestem na nią zła za to co mi zrobiła.