Dieta padła śmiercią naturalną. Nawet boję się stanąć na wagę, w tym momencie zeszło to na dalszy plan wręcz. Jem co popadnie(choć nie jest tego znów tak wiele, bo w ogóle nie mam czasu!), o której się uda. Cholernie kaloryczny alkohol leje się strumieniami. Nie da się tego wszystkiego ogarnąć, po prostu nie da się. Zwłaszcza, że z domu wychodzę w okolicach 6.30am, a w domu jestem około 2 w nocy.. i zostają niecałe 4 godziny na sen. I tak od niedzieli, aż do czwartku włącznie. I'm so exhausted.
Ale jest przecudownie. Duńczycy..
They're totally OSOM!!!
Wracam w przyszłym tygodniu. See ya!
justys92
8 marca 2011, 15:21aaa.. Czyżby wymiana międzyszkolna? Pozazdrościć tylko! Ja to bym chciała, żeby jakiś murzyn przyjechał z wymiany do PL