Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Trzeci dzień


Dzień trzeci.

Pewnie znalazłabym mnóstwo argumentów dla usprawiedliwienia się bo zaplanowałam głodówke a niestety, coś tam połykam.

Rozchorowałam się i od  czwartku leże w łóżku, pociechą jest to że się poce jak nie wiem, polopiryna ma tu swoje niewątpliwe zasługi. Pierwszego dnia nie zjadłam nic wiec pierwszy dzien głodówki był głodówka, jednak wczoraj no niestety cos tam zjadłam. 

Drugi dzień głodówkowy przełamałam owocami, bo jak wziełam dawke leków zaczełam sie zastanawiac czy aby to jest zdrowe dla moich wrzodów. Zjadłam  5 sztuk kiwi- przy okazji poczytałam o jej własciwościach, nadmiar czasu mi służy. Na obiad wypilam szklanke pysznego własnorecznie popełnionego rosołku na indyku smakował jak nigdy. Trudno musze wyzdrowiec bo w domu to raczej ciezko no i jak kapie z nosa:/

Dzisiaj jak dotąd zjadłam 3 okazałe plastry świerzego ananasa!!! pycha 

A na obiadek hmmm jak to opisac ...4 kanapki skład to chrupkie pieczywo wasa, pomidory iii czosnek, dużo czosnku :D chęć wyzdrowienia jest ponad wszstko:P

Dzisiaj też się zważyłam, waga 62, mniej niż było więc jest sukces! Postanowiłam się ważyć raz na tydzień. Dziś też tak naprawde poraz pierwszy się zmierzyłam:)

Musze przyznać że trzy komentarze przy pierwszym wpisie są dla mnie niejako zobowiązaniem. Dziewczyny damy rade!!!!:*