Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
kilogramy, kalorie..........................liczby

Od zawsze lubiłam bawić się liczbami.

Mówi się o tym chyba........................ ścisły umysł.

Jak czegoś nie rozumiałam albo nie docierało do mnie , to jakos tak samo wychodziło , że odruchowo zmieniałam to w procenty, wykresy . No ogólnie .........liczby,

No i ostatanio siedziałam i zastanawiałam sie nad tym czemu teoretycznie nie jedząc zbyt dużo ...........jednak nie chudnę , waga stoi w miejscu i jeśli spada to naprawdę mało .

No i jak naukowo , ale tak , żebym to przyswoiła ..........wyjasnić te wahnięcia prawie do 2 kg dziennie

Wszystko w życiu można opisać liczbami , równaniami.

I tak np. by opisać nas , można pokazać takie równanie

 ( Zdrowie+ waga w normie ) + radość życia  = nasz organizm+ jedzenie i picie + X (czynnik zmienny)

No więc po kolei. Weźmy przykładowo

zjadam śniadanie  to płatki owsiane 50 gram do tego otreby owsiane 30 gram do tego papryki 20 gram , pomidora 20 gram i ogórka też 20 gram. Do tego jogurt lub kefir ok. 100 gram .

To razem jest 240 gram .

teraz drugie śniadanie marchewka, albo jogurt z ogorkiem, albo kromka chleba z czymś.

No dobra kromka chleba - 20 gram do tego serek 30 gram i pomidor 30 gram i sałata jakies 10 gram,  to już 90 gram

Teraz obiad  naprzykład . 100 gram piersi z kurczaka do tego 50 gram ziemniaka i 150 gram sałatki do obiadu z bądź czego.  to razem juz 300 gram

podwieczorek  to 150 gram jogutru i 100 gram owoców  .pod postacia galaretki . razem to 250 gram

No i ew. kolacja najprostsze co mi przychodzi do głowy to zestaw sałatkowy z gotowanej piersi kurczaka z warzywami i owocami . Jesli piersi jest 50 gram a do tego reszt jakies 150 gram to razem mamy 200 gram

Podsumujmy  ..... 240 + 90 + 300+ 250 + 200 = 1080

A ponieważ zadarza się czsem cos więcej a czasem coś mniej to zaokrąglimy to do 1100gram.

Czyli dziennie , przy nawet ostrej diecie pochłaniamy w formie produktów stałych 1,1 kg

Teraz płyny . Do śniadania kawa , potem popijam jakąś herbatke owocową. Do drugiego śniadania tez kolejny kubek płynu.

Po obiedzie szklanka mięty , do podwieczorku szklanka soku  , potem siedząc przy kompie też szklanka herbaty  i po kolacji jakie zdrowe ziółka . Czyli wypijam średnia ok 8 kubków płynów, CZasem ciut mniej , czasem ciut więcej. Zakładając ,że kubki z których piję mają nieco powyżej 250 ml objętości to wypijam średnio 2 litry płynu dziennie. zakładając ,że litr płynu to około 1 kg to dodaję sobie 2 kg dzinnie . czyli .

dziennie wkładam do mojego ciała ponad 3 kg .

Teraz muszę się ich pozbyć.

najbardziej oczywiste  ...........to pobyt w toalecie , stosowna ilośc razy dziennie  . Napewno mniej niż wynosił wsad , bo organizm część zużywa na swoje potrzeby, i z tego zostają te nie spalone w komórkach resztki - popiół, jak w piecu

 Ale resztę trzeba wydalić w formie moczu , kału i potu.

I teraz wystarczy , że zostanie zachwiana gospodarka wodą i zatrzymana będzie wyżej wymieniona w organiźmie ( bo np. za bardzo solimy potrawy i zaburzenie gotowe ) , albo , że mamy ( nieładnie mówiąć ) zatwardzenie  przez 2 dni i wtedy waga skacze.

Bo przeciez to wszystko waży i zostaje w organiźmie. A potem coś robimy ............tabletki , ziółka , ogranicznie soli i znaczna część się wydala i znowu mamy skok , ale w druga stronę.

I tak jak na początku zaczęłam................traktując  nasze życie jako równanie,  to jedzenie , picie będą zmiennymi.

Żeby to unormować musimy wprowadzić jakąś stałą X.

Długo się  nad tym zastanawiałam . Próbowałam potraktować organizm jako taki stały element.

Ale nasz organizm  zmienia się  pod wpływem tych zmiennych o których wcześniej mówiłam. więc nie.  

Organizm nie może być traktowany jako stała.

I został mi tylko jeden element.

I to możemy potraktować jako podstawę. Fundament. OPOKĘ

Na tym możeny budować całą naszą drogę rozwiązania równania.

To ruch , gimnastyka, aktywność .

Każda nazwa pasuje. I w zależności jaką wartośc pod to X podstawimy , takie będzie rozwiązanie

 I to niestety na tą chwilę jest mój największym  problemem.

 Bo tak się dzieje od lat , że w zimie zachowuję sie jak niedźwiedź . Ograniczam ruch do minimum.

Kurde dobrze , że nie zasypiam snem zimowym.

Ideałem by było , żeby można to rozwiązać nie ruszając się , ale tak niestety sie nie da.

Kurde.

  • SEREMKA

    SEREMKA

    3 stycznia 2010, 17:53

    ubawiłaś mnie tym matematycznym podejściem :-)