Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Poranek... a raczej "środek nocy"


Dzisiaj moje serduszko przyczłapało do nas o 5 rano, maż właśnie wstawał do pracy. Toż to jeszcze noc! I stoi z ta poduchą w rączkach i czeka na zaproszenie :). Zmusiłam ją do poleżenia się na jeszcze jakieś 1,5 godziny, ja zasnęłam i słyszę: Mamo, mamo wstawaj, słońce świeci, no wstawaj nie leń się! Musisz ćwiczyć! Rano robię te rytuały o których pisałam ostatnio. Mówię: Zaraz !              
No mamo te lytułały musisz ćwiczyć! Jak widać innego personalnego trenera nie potrzebuję, wystarczy moja trzylatka.
Śniadanie w porządeczku i kawka nawet z chudym mlekiem smakuje. 
Reszta dnia zaplanowana, ale jak przebiegnie to się okaże
Życzę siły i usmiechu na cały dzień !