Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
WO 3/42 - 62,1


Trzeci dzień rozpoczęty ze zniżką wagową.... Ale wewnętrznie jestem "zaparta". Muszę chyba więcej kiszonek uruchomić poza barszczem (tj zakwasem oczywiście) i surowizną. 

Wczoraj zrobiłam na obiad "patelniowe" leczo... i mężu i syn się na doczepkę podzielił.... Im dodałam makaronu i jeszcze chorizo i parmezan a ja saute... Smakowało :)

Spacerku niestety nie było...

Mam nadzieję , że dzisiaj będzie cudowny dzień , czego i Wam życzę :)

  • Laydee87

    Laydee87

    3 kwietnia 2019, 18:56

    Na w/o można na czczo wypić zmielone siemię lniane w przypadku zaparć. Może coś ruszy :) powodzenia!

    • Oracus

      Oracus

      3 kwietnia 2019, 19:09

      Kiszonki daly radę:) Dziekuję, na przyszlosc bede pamietac :)

  • piekna.i.mloda

    piekna.i.mloda

    3 kwietnia 2019, 10:44

    Ja z tym problemu nie mam, dwa razy chodze :)) levzo jadlam tylko w pierwszym tygodniu, musze znowu zrobic :) moj maz je takie jak ja, nie musze mu nic dodawac :)

    • Oracus

      Oracus

      3 kwietnia 2019, 10:59

      No widzisz...co kraj to obyczaj :) U mnie na razie z oporami :)...Ale tak w pierwszym tygodniu jest, a nawet często w całym WO u mnie... Za to po WO często przyspiesza i waga lepiej spada...to dziwne ...:). A co do leczo, to moi też tak często jedzą zupełnie beztłuszczowe i bezmięsne...właściwie od lat takie robię...nawet na wakacjach tak robiłam i wciągali.Ale wczoraj chciałam tak pożywniej ...kaloryczniej im zapodać, bo zmęczeni po pracy... :)

  • ggeisha

    ggeisha

    3 kwietnia 2019, 09:33

    No to bierz za rogi ten nowy dzień! Do boju!!!!!!!!!

    • Oracus

      Oracus

      3 kwietnia 2019, 09:38

      Dzięki :) I wzajemnie:) Spadam popracować...bo mnie V wciągnęła....ech....

  • Ajcila2106

    Ajcila2106

    3 kwietnia 2019, 09:23

    Ooo...dzięki za przypomnienie...zaraz łyknę sobie sok z kapusty kiszonej:) Tylko może najpierw coś zjem...?:) Ja dzisiaj robię dla młodego lazanię...choć nie wiem czy to dobry pomysł...brzuch go boli i nie poszedł do szkoły:( Ja generalnie za dużo surowizny nie mogę, bo mi niedobrze od tego, co innego gotowane cy smażone warzywka:)

    • Oracus

      Oracus

      3 kwietnia 2019, 09:37

      Nie uwierzysz (nie wiem może o tym pisałam kiedyś), ale jeszcze 2-3 lata temu miałam syndrom jelita drażliwego...Po surowiźnie wzdęcia i "bieganko", tak samo po ukochanym żytnim chlebku i innych "poganiaczach" Po pierwszej WO - a właściwie już w jej trakcie nic .... szok...Teraz, kiedy zdarzają mi się problemy jelitowe,to wyłącznie spowodowane stresem.... A na surowiźnie potrafię mieć teraz właśnie korkowanko....dziwne...ale prawdziwe i dlatego muszę ruch i kiszonki :)

    • Ajcila2106

      Ajcila2106

      3 kwietnia 2019, 09:44

      No i jak tu się połapać z tymi naszymi organizmami? Na mnie tak surowizna nie działa, ale jest mi po prostu niedobrze, mdli mnie...odkryłam to na Vitalii, gdzie na jeden z pierwszych posiłków miałam zjeść 700 g. surówki z marchwi i jabłka...na kolację:( Jadłam 2 godziny i modliłam się żeby nie zwymiotować:(

    • Oracus

      Oracus

      3 kwietnia 2019, 17:41

      Ooooo aż tak ? Ja nawet jak mi jelita dokuczaly to jabluszka moje kochane żarłam na potęgę....marchewę też.....no nigdy mi nie dobrze nie było.....Och to wspolczuję....Moim marzeniem do ktorego pewnie jeszcze dlugo bede dojrzewac....jest raw.....

    • Ajcila2106

      Ajcila2106

      3 kwietnia 2019, 18:45

      No cóż...ja widać tradycjonalistka jestem;) I takie jedzenie jak " uprawiam" wystarcza mi do szczęścia...innych marzeń nie mam:) Ale Tobie życzę spełnienia...wszak każdy jest inny:) Czy u Was też jest dziś tak pięknie? U mnie było 19 st. C. w cieniu...cudo...w końcu nie płakałam i nie smarkałam całą drogę na rowerze, w ogóle obyło się na sucho:)

    • Oracus

      Oracus

      3 kwietnia 2019, 19:06

      U nas az tak ciepło to nie...ale dość ciepło i słonecznie:)

  • Marynia1958

    Marynia1958

    3 kwietnia 2019, 09:17

    dziękuję za przyjęcie... miałam dokładnie Twoją wagę po WO,chociaż jestem nieco niższa i starsza....ale niestety jojo mnie dopadło...pozdrawiam...

    • Oracus

      Oracus

      3 kwietnia 2019, 09:30

      Moje jojo - nie jojo to takie 5-7 kilo ale ja uważam, że to jest bardzo płynne i w momentach kiedy ćwiczę (oj dawno tego nie robiłam) waga ma prawo być większa bo mięśnie są cięższe....Teraz siedzę i ta waga mi przeszkadza, a właściwie nie waga ...a wygląd.... Chociaż na prawdę po WO (oczyszczam się 2 razy do roku) mam dobre nawyki żywieniowe: dużo warzyw i owoców - to podstawa, zdrowe tłuszcze, zero mięsa, żadnych przetworzonych pokarmów...bardzo mało nabiału, rzadko , ostatnio pokochałam znowu biały ser ...a kupuję w takim małym eko sklepie te produkty są na prawdę pyszne (ser, śledzie, pomidory...to moje ostatnie fascynacje)...po prostu niebo w gębie....A zwyżka to brak ruchu i dużżzżo chipsów warzywnych z hummusem, orzeszków i ....lodów.... Wiem, że wegetarianizm-weganizm (oczywiście nie ortodoksyjny) mi b.służy i się go trzymam :). Miłego dnia :)

    • Marynia1958

      Marynia1958

      3 kwietnia 2019, 10:02

      próbuję znowu,moja zwyżka nie jest tragiczna to 5 kg....powodzenia Ci zyczę....i będę śledzić Twoje poczynania...serdeczności!

    • Oracus

      Oracus

      3 kwietnia 2019, 19:18

      To nie zwyzka u Ciebie tylko taka "korekta" organizmu :) Nauczylam sie ze aby utrzymac wage nie mozna jesc wszystkiego w dowolnych ilosciach tylko uczynic ze swojej diety styl zycia:) I to probuje robic od kilku lat....Wiec mimo tych "korekt" jest duzo lepiej w mojej glowie i z maim cialem nie jeszcze 3-4 lata temu:) Rowniez pozdrawiam:)