Zrzuciłam kolejne pół kilo. Niby niewiele, ale już wolę pół kg co kilka dni, niż w ogóle nic. Kryzys wiary w siebie zażegnany. Przynajmniej na razie.
Coraz bardziej zaczynam podobać się sobie. Niby zrzuciłam niecałe 3 kg, ale to zawsze coś, poza tym, jestem systematyczna, skrupulatna i pilnuję się. I jestem szczęśliwa, więc ludzie to widzą i też inaczej do mnie podchodzą.
Dzisiaj jadę na wydział po wpis. Jak zwykle zostawiłam to na ostatnią chwilę.