Z okazji dnia dziecka sporo już dzisiaj nagrzeszyłam: zeżarłam kawałek ciastka truskawkowego i ani razu do tej pory nie wypiłam zielonej herbaty. Tragedii nie ma, ale sumienie cholernie gryzie.
Ogółem humor mi chyba(?) dopisuje.
Stan na 01.06.2014
prawie 94 kg (-5) + w sumie -11cm w biuście talii i biodrach (hurra ja!)
Czerwcowi i sobie rzuciłam także inne wyzwanie - ściana płaczu (to jest tak straszne jak brzmi). O ile pierwszy dzień wyzwania minął gładko to z każdym kolejnym jest coraz trudniej. Do wyzwania namówiłam również moją mamę, która wiecznie marudzi jaka ja jestem gruba, ale jak przychodzi do obiadu to sama z chęcią zje porcje i za mnie. Wracając do wyzwania to właśnie udział mojej rodzicielki jest najzabawniejszy. Kiedy poprosiłam ją pierwszego dnia, żeby doliczyła do 10 to przekonałam się, że jednak potrafi wyrzucać z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego. Następnego dnia, kiedy jej oznajmiłam, że ćwiczenie wykonujemy 10 sekund dłużej każdego dnia wyśmiała mnie i stwierdziła, że myślała, że to codziennie po 10 sekund...
Nie ma to jak wsparcie rodziny
fitnessmania
2 kwietnia 2017, 10:37Dziewczyny w odchudzaniu najważniejsza jest motywacja, ja np oglądam codziennie zdjęcia przed i po odchudzaniu, to mi daje niezłego powera, wam też to radzę, wpiszcie sobie w google - odchudzanie przed i po by Sasetka
Karotkoje
2 czerwca 2014, 09:59Spodobalo mi sie co napisalas o dziecinstwie do fittorpedy i wzieciu sie w garby zamiast narzekaniu ;) Do dziela !! Swietnie ze i mame w to wciągasz - napisz więcej o wyzwaniu.
blueberryrose
1 czerwca 2014, 20:57Gratulacje! :* Widzę, że spodobało Ci się to wyzwanie :D Ja muszę je od początku zacząć, bo zaniedbałam :( Genialna jest Twoja mama XD I powodzenia! :*
NowaaJaaa
1 czerwca 2014, 19:23też się dziś skusiłam na kawałeczek placka truskakowo-bananowego. Ale traktuje to właśnie jako prezent na dzień dziecka :D