Jedna z koleżanek Vitalijek wrzuciła zajawkę.
I pogłówkowałam poprzypominałam sobie i wyszło mi,że zadowolona z siebie i swoich rozmiarów byłam przed ślubem, bo potem już niezmiernie rzadko i tylko chwilowo w porywach do kilku miesięcy .
W przedślubne wakacje ważyłam 62kg, mieściłam się w rozmiar 36/38 i byłam bardzo szczuplutka.Jak obejrzałam sobie zdjęcia to mnie zatkało nożyny szczupłe, brzuszek bez śladu tłuszczu za to biust ok .
Teraz ważę 13kg więcej , a rozmiar biustu jest taki sam.To niesprawiedliwe.Chudnę głównie u góry ,a dolne partie wykazują bezczelną oporność .Gdyby nie pusch-up była bym płaska jak deska.
rob35
29 listopada 2011, 23:49A ja byłam z siebie zadowolona, gdy miałam 35 lat - stąd mój nick :DDD
gillian1966
28 listopada 2011, 15:45niestety, owa jaskrawa niesprawiedliwość spotyka wiele kobiet; ja przed ślubem, a nawet jakiś czas po ciąży, szczyciłam się tym, że różnica pomiędzy biodrami a talią wynosiła u mnie ponad 30 cm; teraz jestem okrąglutkim jabłuszkiem :-((( gdzie moja talia osy???
Rozumiee
28 listopada 2011, 14:16Niestety ja też tyje w nogach i "pucach" - tzw boczki... a piersi mam b.małe :(( szkoda, że tłuszcz nie odkłada się w piersiach wrrr...
ewakatarzyna
28 listopada 2011, 13:58Taaa. te push - up to genialny wynalazek.
swiatprzezslomke
28 listopada 2011, 13:29chwała temu kto wymyślił push-upy ! :D Mam to samo co Ty i góra też mi zawsze chudnie a nogi i pupa zostają, masakra:)