76,9kg
Zbyt długo udawałam,że dam sobie radę bez kontroli diety.22 listopada na liczniku było 74,4 kg i od tego czasu już tylko ciągle w górę.
Za mało dnia , za mało ćwiczeń,ratowała mnie tylko joga.
Przestałam się kontrolować. Po normalnym(2 daniowym) obiedzie szłam do łóżeczka i przesypiałam dużą część dnia. Dobrze mi z tym było ale na efekty nie trzeba było długo czekać.
Moje wymarzone rurki bezlitośnie podkreślają baleronki (udziki) , brzusio też nie taki ładny.I najważniejsze taki leniwy tryb życia wysysa ze mnie całą energię. W pracy zaczęłam się opierdzielać, w domu wykonywałam tylko to co konieczne, żeby się trzymało kupy.
Ogólnie taki stan rzeczy jest do D..Y
A PRZECIEŻ TAK NIEWIELE POTRZEBA
Wczoraj na wadze było kilo więcej,zrobiłam dzień oczyszczający z owsianką i małą ilością jedzonka i od razu poskutkowało.
Zmieniam paseczek i wracam do skutecznego działania.Odkopałam dietę Vitalii.Mam teraz sporo czasu do kolejnych świąt więc nic nie powinno mi przeszkodzić.
Olenochka
17 stycznia 2012, 19:30Ojjjjjj znam ten bol, ja w tej chwili przezywam to samo :(((( Bylam za pewna siebie, i myslalam ze ja juz nie przytyje, haaaa No i na wadze 3 kg+ Ale juz sie pozbieralam, koniec z leniem!!!! NIe lubie siebie kiedy jestem taka leniwa i wszstko-zraca ;(((( Pozdrawiam!
karioka97
17 stycznia 2012, 09:54w koncu moje panieńskie nazwisko wojskowo brzmi :):):) Ale tak jak się czyta inne pamiętniki, to zawsze mi się wydaje, o ta to sobie radzi. :) No właśnie nie wiem, czy wojsko wczoraj nie zaszalało, że tylko 3 posilki, z tego jeden węglodowanowy cały niezdrowy :)
ewakatarzyna
17 stycznia 2012, 09:51To dokładnie tak jak ja. Trzeba otrzepać pióra i zabrać się do roboty.
mimi69
17 stycznia 2012, 09:42ja podobnie :(((