Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Autko jak przyjaciel.


Mój szesnastoletni lanosik właśnie definitywnie padł.
Pozabierałam swoje ozdóbki ,przydasie, różaniec i św. Krzysztofa.
Wkrótce przyjedzie firma i go zabiorą...buuuuuuuuuuu... na części.

To było moje pierwsze auto i mimo,że od roku miałam z nim masę kłopotów, to nie mogłam się z nim rozstać.

Może to wydaje się głupie ale tyle jest wspomnień związanych z tym autem.... jakbym straciła przyjaciela..........

  • znudzonaona

    znudzonaona

    16 marca 2013, 14:15

    ...a już myślałam , ze tylko ja tak mam :) przy moim pierwszym , panieńskim to aż łzy mi poleciały jak dzwig pakował go na pakę a woził mnie a potem nas 10 lat i tak jak piszesz masa wspomnień :))) Przy drugim jak zostawiałam w rozliczeniu , serce się karajało i dziś już mniej , ale myślę o nim czy w dobre ręce poszedł . Ach , takie życie i przywiązanie , ale to chyba normalne ? Miłego weekendu :)

  • duszek77

    duszek77

    16 marca 2013, 13:38

    Doskonale Cię rozumiem bo ja też do wszystkiego bardzo się przywiązuję

  • Menhit

    Menhit

    15 marca 2013, 16:12

    Oj tak to jest z tymi martwymi rzeczami, niby nie ma się czym przejmować a jednak... Najważniejsze, że wspomnień nikt na części nie rozbierze :) Pozdrawiam.

  • ewakatarzyna

    ewakatarzyna

    15 marca 2013, 16:07

    Też miałam takie odczucia, jak sprzedawaliśmy nasz pierwszy samochód.