Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
szału nie ma...


Od rana tylko się biłam sama ze sobą... odpuściłam tylko na 2 dni i tak ciężko jest wrócic... Wstałam o 14, zjadłam śniadanie, później kręciłam się po domu i podjadałam. Wpadło mecrci jedno, kilka plasterków szynki, mandarynki, jabłko, trochę gotującej się ciecierzycy... Później poszłam pomaszerowac i wróciłam już z większą determinacją i wiarą, że się nie poddam. Zjadłam jeszcze 1,5 miseczki zupy warzywnej, a na kolację puszkę tuńczyka z wody, sałatkę i pół kromki chleba. Nie wiem ile dzisiaj kcal pochłonęłam... Ostatecznie chyba nie było najgorzej. Dobrze, że chociaż trochę się poruszałam. 

Mam nadzieje, że jutro zdołam nad sobą zapanowac.
  • kingulka1990

    kingulka1990

    4 marca 2014, 12:50

    dasz radę wrócić na dobrą drogę ;) Mało kto dochodzi do celu bez potknięć ! Trzymaj się dzielnie ;) powodzenia ;)

  • chrupkaaaa

    chrupkaaaa

    4 marca 2014, 07:53

    Będzie lepiej! Przekazuję Ci bakterię optymizmu i silnej woli. Niech MOC będzie z Tobą! :) Powodzenia :*

  • Ecambiado

    Ecambiado

    4 marca 2014, 00:55

    ale chyba nie było aż tak źle- dobrze,że jedno merci ,a nie połowa opakowania :PP no a biała kiełbasa nie wygląda ciekawie- a "wielkanocna" bo zaczyna mi się udzielać postna atmosfera :P dlatego trzeba się ogarnąć:P