W sobotę było ważenie i jest OK. Na przestrzeni tygodnia ubyło 1,2 kilograma. Wiadomo, że na początku spada o wiele szybciej, zwłaszcza, że u mnie ma z czego spadać. Cieszę się, że dalej trzymam się dzielnie, przyzwyczajam się do nowych, lekkich posiłków i przede wszystkim, co w moim przypadku jest OGROMNYM sukcesem odstawiłam Coca Colę i nie objadam się wieczorami. Powoli uzależniam się też od spacerków wieczornych z kijkami- dziś wróciłam wieczorem ale zanim zajęłam się wszystkim wokół czyli dzieci, lekcje, kolacja i przygotowanie się do pracy poszłam na spacer- 40 minut szybkiego marszu. Chcę na nordic walkingu dobrnąć do jakiś 90 kilo a potem pomyślę o wprowadzeniu jakiś konkretnych ćwiczeń. I oby tak dalej
paola1a
7 marca 2017, 20:03Wolę już nastawić się na te powolne zmiany i cierpliwie poczekać niż znów kombinować coś na szybko i po chwili zrezygnować bo nie daję rady. W sumie już tyle czasu te swoje kilogramy dźwigam, że jeszcze trochę wytrzymam
angelisia69
7 marca 2017, 13:20powolne zmiany i pozniej super efekty ;-) tak wiec WARTO!