Tęsknię do kochanie mojego... :( Śnił mi się dziś źle. ...Miał niby "przepuklinę", widziałam dużego guza po lewej stronie na dole brzucha, leżał wyczerpany z bólu z podkrążonymi oczyma, z gorączką, wysuwał dłoń do mnie, trzymałam go i tuliłam jego głowę, nie miał sił by mówić, tak bardzo chciałam mu ulżyć w cierpieniu...
Jutro komunia brata; w domu pełno dobrego jedzenia, a ja jem za dużo, choć waga nadal ta sama. Wczoraj o mnie mama powiedziała "Schudła... usycha z tęsknoty". Ech... mam 1 czerwca jechać do Krakowa na rozmowę w sprawie pracy w Amsterdamie. Jeśli się uda to będę tam blisko Misiaka... Jeśli nie to pocieszył mnie że wraca za 18 tygodni, bo "po pierwsze nie chce bez Ciebie być tutaj, a po drugie na zdrowiu odbije mi się".
Cholera jasna! Dlaczego musimy być daleko od siebie?! Niezmiernie tęsknię... :*