Waga na dziś: 93.4
Nie będę ukrywać że to całe wagowe zamieszanie bardzo mnie zdemotywowało. Niestety do tego stopnia że wyzbyłam się wyrzutów sumienia na myśl o dodatkowych kaloriach.
Kolejny fajny, produktywny dzień. Mąż poszedł do pracy na drugą zmianę a ja z Młodą wyszłam na ogród ogarniać meble ogrodowe. Szczerze? Męka. Prawie 3 godziny malowałam jeden fotel. Dość mały pędzel, do tego trzeba było dojechać we wszystkie zakamarki a to nie takie proste przy plecionych meblach. No tragedia. Po pierwszym zrobiłam sobie z Młodą przerwę na loda i jazda dalej. Drugi prawie skończyłam, z naciskiem na prawie bo został mi jeden boczek, tył i jedna wewnętrzna strona do odmalowania. Ręka mi już odpadała a jeszcze chciałam pójść z Małą do paczkomatu po tylki do nadziewania pączków które mi przyszły i dzidziusiowe spineczki. Z tylek mega się cieszę bo ostatnio mało mnie krew nie zalała przy robieniu pączków. Naprawdę, to była tragedia. Tyle co wtedy się naklęłam to tylko moje cztery ściany wiedzą. I mama, bo to do niej dzwoniłam jak nie mogłam tego ogarnąć ani reklamówka (worki cukiernicze mi się skończy 🙈), ani jakąś lipną nadziewaczką z actiona. W każdym razie wiedziałam że przyjdzie więc przygotowałam krem Kinder bueno i jutro będzie pączek day. Postanowiłam że sami i tak wszystkich nie zjemy (tzn. moglibyśmy ale nie chcę) więc zaniosę sąsiadce. Jest mega miła i uratowała nas z opresji gdy zatrzasneliśmy drzwi od domu. Miałam robić krem solony karmel od sugar którego jeszcze nie próbowałam, strasznie miałam na niego ochotę ale ostatecznie zalegająca w lodówce pasta orzechowa wygrała. Oczywiście chętniej bym zjadła pistacjowe, ale nie miałam pistacji, więc.. no cóż. Może to i lepiej. Mniej zjem.
Wracając do mojego dnia i aktywności, to po szybkim marszu do paczkomatu zaliczyłam z Małą jeszcze plac zabaw. Jutro wielki dzień. Idziemy na rozmowę zapoznawczą do przedszkola. Miałyśmy iść we wtorek ale Pani się rozchorowała i przesunęła. Odkąd tylko Młoda się dowiedziała, cały czas powtarza że "idziemy do szkoły". Aż mi smutno jej tłumaczyć że to jeszcze nie dzisiaj. Na placu zabaw podszedł do niej chłopiec, jak tylko ją zobaczył chciał złapać ją za rękę i zaprosić do zabawy. Mała potrzebowała ewidentnie chwili do namysłu w ciągu której chłopiec zabrał rękę a Młoda wyciągnęła swoją. To był tak rozkoszny widok, jak chciał jej pomóc, mówił do niej, zapraszał do zabawy. Myślę że był w jej wieku, może ciut starszy. Nawet ubrani byli podobnie!
Pomyśleć że miałam się na tym placu nie zatrzymywać bo było już późno..
Cieszę się że jednak to zrobiłam.
Po powrocie do domu szybko ją umyłam, poczytałam i położyłam spać. Zasnęła w dwie minuty więc szybko pobiegłam na dół. Wskoczyłam na rowerek i trochę nadrobiłam. Jednak co z tego, skoro zaraz po tym zjadłam paczkę krakersów 🤪
Podsumowanie dnia:
rower 43min, 15km, 348kcal
100g krakersów i lód w rożku, poza tym wszystko z diety
Kaliaaaaa
7 marca 2024, 08:50Następnym razem spójrz ile krakersy mają kalorii;) mi na nie apetyt przeszedł ostatecznie- ale też nie kupuje, bo jakby były w domu mogłoby być różnie:) Jeśli ćwiczysz wieczorem - to warto z góry zaplanować coś po- np serek wiejski, ew skyr, jajka na twardo-cos białkowego i w miarę smacznego. Może to pomoże. U mnie niestety więcej ćwiczeń= większy apetyt tzn więcej kalorii i też efekty na wadze brak (są to w sylwetce/ kondycji jest wiadomo)
Perverse
12 marca 2024, 17:36A widzisz, tak się składa że patrzę na wszystko zanim to zjem :D Jednak to były krakersy bekonowe, cieżko było się powstrzymać. Co do rowerka i posiłku po - zawsze jeżdżę wieczorem, a jak kończę to akurat wypada pora jedzenia czyli zazwyczaj obiadu/kolacji bo to jemy jako ostatnie. Kurde, no ciężki temat z tą wagą. Chcę zejść przynajmniej do 89 a później może sobie stać, nie wiem czy nie wrócić do 1800kcal i mniejszej ilości ruchu do tego czasu a potem jazda dalej z rowerkiem. No nie wiem, muszę to przemyśleć.