Witajcie,
Poniedziałek zleciał piorunem.... z rana ogarnełam dom, pozmywałam podłogi, zrobiłam dwa prania oczywiście jednocześnie zajmując się synkami... karmiłam, przewijałam, usypiałam, zabawiałam, łagodziłam konflikty, spacerowałam I tak aż do teraz.... Teraz też jedną ręką bujam młodszego w wózku - a nóż się zdrzemnie bo maruda... a drugą stukam w klawiaturę.... ach ćzasami marzy mi się taki luksus, że mam czas dla siebie, wszystko robię na spokojnie, mogę skupić się na jednej czynności a nie robić dwie rzeczy na raz I myśleć o trzeciej.... może kiedyś się doczekam..... Ale ponoć im więcej ma się do zrobienia tym bardziej się jest zorganizowanym.....
I nawet bym się z tym zgodziła, bo odkąd jestem mamą to wszystko staram się zaplanować, nie mam tzw. pustych przebiegów, jak idę po coś to mój umysł od razu myśli co jeszcze mogę załatwić po drodze... to się chyba nazywa dobra organizacja...
Tak więc będąc na macierzyńskim nie rozwijam się w swoim zawodzie (tu bym raczej powiedziała, że się uwsteczniam), ale za to ćwiczę I rozwijam nowe umiejętności
W tym tygodniu mam dość napięty grafik domowy... w związku ze zbliżającymi się chrzcinami - to już w tą niedzielę - muszę poprasować koszule I przygotować nasze ubrania na tę uroczystość, przydałoby się też przetrzeć okna, co prawda przyjęcie jest w lokalu, ale kto wie, a nóż ktoś zechce nas odwiedzić... zresztą nawet jeśli nie to dla swojego komfortu psychicznego....takie większe sprzątanie jak co tydzień w piątek, no I trzeba zadbać o siebie, pazurki I takie tam.... zakupy, itd.
Muszę sobie to jakoś rozplanować w czasie, żeby nie zostawić wszystkiego na koniec tygodnia.... Dobrze że moja ukochana mamuśka zajeła się moim ogrodem =- dzięki niej mam wszystko wypielone I pięknie się prezentuje... Mam co prawda pewne plany co do mojego ogródka ale tym pochwalę się kiedy indziej....
Dietowo jest całkiem ok... Waga w ostatnim tygodniu wachała się między 64,1 a 64,5 a dziś z rana pokazała 64,0 kg. Tragedii nie ma ale taki zastój pewnie przez brak systematycznych ćw.... Kiedyś myślałam że aby schudnąć wystarczy sama dieta, ba bym powiedziała raczej głodzenie się... teraz wiem ze to nie jest klucz do sukcesu... może I można schudnąć tylko że ciało nie jest wtedy tak jędrne jak wtedy ghdy się ćwiczy......
Tak bym chciała aby ktoś dał mi porządnego kopa I zmotywował do systematycznych ćwiczeń..........
Kończę żeby skorzystać z chwili wolnego I zrobić kilka wymachów na tyłek I powalczyć z celulitem...
Miłego wieczoru, pozdrawiam serdecznie