Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
No i wakacje :D

Dzień dobry!  To już wakacje. Kto się cieszy?! 

Kocham ten moment kiedy w poniedziałek nie muszę wstawać o 6:30 i wszystkiego robić w pośpiechu. Oczywiście tradycji musiało stać się zadość i przez moje zapominalstwo budzik obudził mnie o 6:30 . Już wyłączony, więc jutro będę mogła spokojnie spać do 8:30 .

Nowy tydzień=lepszy tydzień

W tamtym tygodniu nie popisałam się niestety... Jeden dzień bez słodyczy, praktycznie zero ruchu, dużo jedzenia (mimo czucia sytości jadłam). Waga mi zwariowała, bo co wejdę to pokazuje nawet ponad 3kg różnicy...Także stwierdziłam, że dopiero gdy osiągnę wymiary w miarę zadowalające, zważę się z czystej ciekawości. Czeka mnie może i długa, ciężka praca, ale wiem, że będzie się opłacać.  Za chwilkę biorę się za Callan, po przekąsce pójdę na spacer z psem, a pod wieczór Focus T25 (jestem przerażona ). Sama doprowadziłam się do takiego stanu i sama to naprawie, bo nikt tego za mnie nie zrobi  . 

Tęsknię za tą kondycją, gdy po przebiegnięciu 2km w ogóle się nie męczyłam, czułam się lekka jak piórko... Gdy miałam piękne mięśnie na nogach, nic się nie trzęsło przy chodzeniu, a brzuch był o wiele ładniejszy, kiedy bez problemu robiłam 30 pompek (męskich)... Może takie nic, a jednak. Teraz jest totalna porażka, nigdy nie byłam taka duża. Ale pokaże sobie i wszystkim, którzy ze mnie zrezygnowali, nie wierzą we mnie jaka jestem silna i będę mieć siłę uciekać przed ewentualnymi zombie .

Od dawna już ćwiczyłam co dało mi zadowalające efekty... po 2 latach tylko albo, aż -9kg. Tym razem biorę się za dietę. Napewno od razu nie będzie 100% z odpowiednim makro itp. Dopiero testuję różne przepisy, ale ze zdrowym jedzeniem. Zobaczymy jak szybko przyjdą efekty, mam nadzieję, że pod koniec wakacji będę zadowolona z siebie . 

Nie poddawajmy się, bo nie warto. Do dzieła, spinamy tyłki i cieszmy się z każdego dnia .

Do następnego 

.PineApple.