...Maj-a we mnie romantyzmmm Taaaakii Wielkiiiii a z tym romantyzmem usiłuje dotrzeć do celu..(jakoś)..mam dla kogo..choć przede wszystkim robię to dla siebie..ale ten romantyzmm podwojnie mnie do tego motywuje;)
..Ciasteczko się odzywa-również zawiewa od niego romantyzmem..Ja nie wiem co to będzie..ale unosi mnie ta cała historiaa...mmmm..cóż romantyczna kobietka ze mnie...a obok choć jeszcze daleko romantyczne ciasteczko z nadzieniem czekoladowym(pieknie opalone ciałko)..mmm..wysportowana sylwetka..dla ciasteczka warto wyglądać jak prawdziwa laska..a nie torcik..no!
a noga..mmm..dalej na kontuzji..stosuje masci..jakąs kwaśną wode ale zamiast poprawy jest coraz gorzej..;(Waga dalej w miejscu...
Cwicze na podłodze (godzine) starając jakoś nie obciążać tej kostki..cóż widocznie chcialam przedobrzyć sprawe..i na dobre przedobrzyłam -min.tydzień jestem uziemiona..Boję się żeby nie przytyć-bo może mniej się ruszam niż ruszałam sie wcześniej...a ćwiczenia nie sa tak intensywne jak mój taniec..W końcu to tylko ćwiczenia-choć mięśnie bolą..i czują obciązenie zbędnych kilosów..No zobaczymy co z tego wyniknie...I jakie po tygodniu będą efekty..
A jutro minie miesiąc jak jestem na diecie...Otyłość to choroba-dlatego wmówilam sobie ,że jestem chora i dąże do zdrowia..na razie kuracja trwa..
I tyle na dzisiaj-jeszcze moment romantyzmu mnie czeka przez fona..a potem...piękne cudowne sny z ciateczkiem..