Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Kiedyś czułam się, jak nikt :-( Dzięki Wam znów w
siebie wierzę!


Nie pisałam dwa dni, ale to nie oznacza, że mnie tu nie było.
Byłam, czytałam Wasze pamiętniki, czerpałam z Was siłę.
Boże, znów mam ponad 140 komentarzy. Wy cały czas ze mną jesteście.
Czuwacie nade mną, jak .....anioły.
Nie, to nie tak, że nie pisałam z lenistwa. Nie wiedziałam jedynie, jak o tym napisać.
Podbudowana i zachęcona tym, jak mnie pochwaliliście za wyjście z domu i spacer z dzieckiem, postanowiłam, że bez względu na wszystko, będzie już tak każdego dnia.
Gdy oświadczyłam to mamie i powiedziałam, że nie musi już zabierać małej na spacery, objęła mnie tak mocno, na ile jest w tej kruchej postaci siły, i ze łzami w oczach powiedział mi, że to mądra decyzja, że nie mogę wstydzić się ludzi, bo to moje życie i ja muszę o nie walczyć dla małej i dla siebie, bo młoda jeszcze jestem.
I ja wtedy uśmiechnęłam się do niej i mówię, wiem mamo, już jakieś 300 osób mi to powiedziało.
Widziałam, jak zdziwienie wkrada się na twarz mojej mamy. Za długo by tłumaczyć, powiedziałam jej i poprosiłam, aby usiadła do komputera.
Moja mama urodziła mnie dość późno, bo grubo po 40-stce i jestem jej wyczekanym i jedynym dzieckiem. Lekarze nie dawali moim rodzicom szans nato, że będą mieli swoje własne dziecko, ale małe cuda jednak się zdarzają. I te słowa mówię właśnie do Ciebie, bo wiem, że czekasz na swoje dziecko. Bądź cierpliwa Kochana i wierz w to. Pozbawienie się nadzieii, to najgorsza rzecz, jaką możesz zrobić moja N.
Ze względu także na wiek moja mama nie jest przekonana do nowinek technicznych, a już do komputera najbardziej. Uważa, że to strata czasu i zło wszelakie;-) i że lepiej na powietrze wyjść, w ogrodzie coś zrobić.
Usiadła jednak widząc, że to dla mnie ważne. Pokazałam jej Naszą Stronę.
Piszę to z dużej litery, bo naprawdę dumna jestem z tego miejsca, z ludzi, którzy tu są i tego, że ja także od niedawna tworzę tą społeczność.
Wytłumaczyłam mamie najprościej, jak umiem o co chodzi, że tu są ludzie tacy, jak ja, że jeden ma do stracenia 5kg, a drugi 50 kg, ale wszyscy wzajemniesię wspieraja i dopingują, wymieniają doświadczeniami i radzą.
Trochę czasu zajęło mi przeczytanie mojej mamie wszystkich waszych komentarzy. Podkreślam WSZYSTKICH:-). Z cierpliwością, jeden po drugim.... Widziałam duże wzruszenie w oczach mojej mamy. Powiedziałam mamie, że teraz już nie jestem sama i poradzę sobie z Nimi.
Przytuliła mnie, pocałowała w czoło (taką dużą dziewuchę) i powiedziała, chwała Bogu, że zmieniliście moje nastawienie, że we mnie wierzycie, wspieracie.
Oczywiście mama zadaje dużo fajnych pytań: a jak ja z Wami rozmawiam, a czy my się widzimy, a czy się będziemy się spotykać. Nie może się nadziwić ile ciepła mi dajecie, że zawsze wspominacie słodko o mojej kruszynce i pozdrawiacie ją.
Także od wtorku sama chodzę z córcią na spacerki i mam nawet zamiar od przyszłego tygodnia zrezygnować z pomocy ojca w porannych codziennych zakupach. DOSYĆ Z TYM!
Ale wierzcie mi, każdy wysiłek sprawia mi trudność i walczę sama ze sobą o kolejny krok, kolejny metr. Nogi strasznie bolą, serce wali jak u schwytanego gołębia, pocę się ogromnie (no może tą uwagę to akurat powinnam sobie tu darować.....ale tak niestety jeszcze jest).
W poniedziałek wizyta u dietetyka. Wcześniej się jej bałam, ale dzieki jednej wspaniałej osobie strach minął i już jej nawet wyczekuję. Zastanawiam się tylko, jaki ruch mi zaleci przy mojej wadze. Staram się nie czekac na wytyczne do poniedziałku, tylko za Waszą sugestią Kochani już się trochę ruszam.
A właśnie skoro oruchu mowa, to zbliża się południe. Czas więc ubrać małą i ruszyć alejami w park:-). Ech...przewróciliście wszyscy moje życie do góry nogami, ale za to jak pozytywnie:-). dziękuję KAŻDEMU Z WAS Z OSOBNA I MOCNO PRZYTULAM!
  • brandnewme

    brandnewme

    18 stycznia 2009, 13:45

    czytając Twoje wpisy dochodzę do wniosku, że musisz być wspaniała kobietką :) pełna ciepła, zrozumienia i ogromnej wiary, która to właśnie zaczęła nowy etap swojego życia :) pewnie już Ci to wiele osób pisało, ale i tak dodam jeszcze od siebie: naprawde nie przejmuj się tym co ludzie mówią (wiem, że to tak łatwo powiedzieć), bądź sobą, najważniejsze jest to jak Ty się sama ze sobą czujesz, a ludzie ZAWSZE będą gadać. kiedyś miałam za dużo kg i mi się za to obrywało, szczególnie w szkole (dzieci i nastolatki jak nikt inny potrafią być okrótne wobec otyłych rówieśników) teraz kiedy wyglądam dobrze non stop zbieram kąśliwe uwagi od ludzi, którzy pamiętają mnie jako zamkniętego w sobie grubasa.. (różne powody mają, ale głównie zazdrość i to, że "komuś się udało a mi nie") a stałam się otwartą, pewną siebie i patrzącą z optymizmem dziewczyną:) nie przejmuję sie takimi ludźmi, bo wiesz co? świat jest pełen innych wspaniałych istot :) a na tych zazdrosnych, nie mających własnego życia i zgryźliwych szkoda czasu :P pozdrawiam cieplutko i życzę sukcesów, na pewno będę śledziła twoje postępy :*

  • AgnieszkaMoth

    AgnieszkaMoth

    18 stycznia 2009, 13:01

    Dziewczyno, jestem z Ciebie dumna! nie ważne ile ważysz ważne co robisz, choć pewnie nie jestem jedyną i na pewno nie pierwszą osobą, która Ci to napisała. Jestem mniej więcej w Twoim wieku i podziwiam Cię za to, że walczysz dla córy, mimo tego, że jesteś w separacji i że jest Ci ciężko. Podziwiam Cię. A kilogramy jak przyszły tak pójdą. Trzymaj się Aniu!Będzie dobrze...całe, życie przed nami i wystarczy już tych smutnych lat!

  • ElitY

    ElitY

    18 stycznia 2009, 11:31

    jak czytałam Twoje ostatnie 2 wpisy to miałam takie dreszcze... :) chciałabym też pisać w tym pamiętniku i dodawać swobodnie wpisy...niestety muszę się za każdym razem logować, bo nie mogę ustawić żeby zapamętnao moje hasła :( to bardzo dobrze, że postanowiłaś chodzić na spacerki nie można się za dużo przemęczać...rozumiem to że jest Ci ciężko...ale tak będzie tylko na początku...później już złapiesz kondycje i będzie coraz lepiej...a jak za córcią będziesz musiała pobiegać to zapewne będzie lepsze od Aerobiku:P a własnie ile ona ma latek?? a wiesz są takie wczasy odchudzające...to nie wiem..może warto żebyś spróbowała pod okiem specjalistów a póżniej to już tylko utrzymać wagę :)to na pewno musi być bardzo miłe dostawać tyle komentarzy :) a tak jeszcze tylko chciałam na koniec dodać, że nie warto się przejmować komentarzami ludzi....wiem, że to rani bo odczułam to kiedyś na sobie, ale ludzie zawsze coś gadają i to bez względu czy ważysz 60 czy 160...a to za chuda...a to za gruba...a to nie taka fryzura...ehhh!!!Pozdrawiam Cię serdecznie...trzymaj się cieplutko i bądź dzielna :) Buziaczki :***

  • kaasma

    kaasma

    18 stycznia 2009, 10:54

    jestes wspaniała-jest w tobie tyle,ciepła i uczuć ,którymi nie dysponuje cała armia stanów zjednoczonych.Walczysz:))))Walcz i pamietaj ,że jesteśmy z toba-że jest z toba twoja mama i twój mały skarbek.Wszyscy tu chca dla ciebie jak najlepiej-i ja wierze ,że ci się uda:))tylko bądź z nami codziennie:)))buziaki dla mamy i malucha.No i oczywiście dla Ciebie

  • renianh

    renianh

    18 stycznia 2009, 10:52

    Ja również od poczatku z wielkim wzruszeniem czytam Twoją historię.Nie będę oryginalna ale tak jak inni wspieram Cię goraco i wierzę w sukces!Gratuluję podjęcia właściwej decyzji i trzymam kciuki za jej realizację .Pozdrawiam serdecznie.

  • justynka84

    justynka84

    18 stycznia 2009, 09:38

    Gdzieś Ty znowu zniknęła???!!! Jutro ważny dzień dla Ciebie. Mam nadzieję że podzielisz się z nami jak poszło! Całuski!

  • basia1976

    basia1976

    18 stycznia 2009, 09:32

    bardzo sie wzruszylam czytajac twoj wpis. Masz wspanialych rodzicow,naprawde. Kochana,zycze ci aby ta wizyta u dietetyka dala ci jeszcze wiecej sily i jeszcze bardziej przewrocial twoje zycie, w pozytywnym tego slowa znaczeniu. glowa do gory i buziolki dla was dziewczynki.

  • gosiaczek07

    gosiaczek07

    18 stycznia 2009, 06:14

    czytam Twój wpis a łzy same cisna mi sie do oczu.....ja też kiedys bardzo przejmowałam sie swoim wyglademdo mometu kiedy moja przyjaciółka zabrała mnie do sklepu fryzjera kosmetyczki...........i wiesz co podobało mi sie....może i jestem GRUBA ale nie głupia,i mam swoja wartośc ....Ty kachana tez ja masz!!!!!trzeba w to wiezyc z całej siły.....teraz gdy jestem mama zrozumiałam i dorosłam ze moj wyglad musi sie zmienic dla mojej córy zeby była dumna ze mnie jak ja z moich rodziców............i wiesz co TAK BEDZIE DLATEGO ZE MOCNO W TO WIEŻĘ .....I WIEŻĘ W CIEBIE SILNA KOBIETA TO MADRA KOBIETA....A TY TAKĄ JESTEŚ...ZAPRASZAM NA MÓJ PAMIETNIK .......POZDRAWIAM GOSIA

  • Eleyna

    Eleyna

    18 stycznia 2009, 02:33

    ciesze sie razem z Toba odzyskana wiara w siebie i oby juz nigdy nie zniknela...pozdrawiam cieplo

  • sylwiaglizda

    sylwiaglizda

    18 stycznia 2009, 01:50

    Widzę, że Silna wola Cię nie opuszcza! :) Świetnie! Krok po kroku byle do celu! Pamiętaj - zawsze możesz liczyć na ludzi z tego forum, bo każdy wie (w mniejszym lub większym stopniu), co przeżywasz.

  • agonia65

    agonia65

    18 stycznia 2009, 00:26

    jesteś bardzo dzielną kobietą, bo odważyłaś się na coś co kosztowało Cię bardzo dużo zdrowia i nerw. Wiem coś o tym. Dlatego trzymam kciuki za każdy twój krok poza domem. Niech gadają, niech szczekają a Ty chodź. Masz dla kogo!!!! My będziemy Cię wspierać a reszta należy do Ciebie. Będzie dobrze, wierzę w Ciebie:) Gosia

  • eewweelliinnaa2505

    eewweelliinnaa2505

    18 stycznia 2009, 00:17

    Codziennie po parę metrów dalej, kilka kroków więcej. Wszystko się ułoży. Nabierzesz sił i kondycji :) Trzeba tylko czasu i systematyczności. Trzymam kciuki :*** Czasami będzie ciężko, ale masz bardzo ważny cel :) Pozdrawiam :*

  • aneczka071980

    aneczka071980

    17 stycznia 2009, 23:11

    dziewczyno kochana jesteś niesamowita!!!masz w sobie więcej siły i wiary niż my tu wszystkie razem wzięte!Uda Ci się napewno:)pozdrawiam Cię cieplutko kochana:*

  • anikagliwice

    anikagliwice

    17 stycznia 2009, 21:26

    I widzisz co narobiłaś?? No naprawdę nie wiem jak mogłaś!! Wszyscy siedzą i płaczą! Ze mną włącznie :) Jesteś wielka!! Masz w sobie taką siłę i masz jej tyle że dajesz ją każdej z nas!! Dla nikgo nie zabraknie! :)

  • Zytong

    Zytong

    17 stycznia 2009, 21:22

    świetnie sobie radzisz i będzie jeszcze lepiej :) z czasem te wyjścia z domy będa łatwiejsze i fizycznie i psychicznie. przestaniesz przejmowac sie tak mocno komentarzami i spojrzeniami innych ludzi, nietolerancji wokół nas jest sporo. ale to świadczy tylko o danej osobie. spaceruj dalej, wydłużaj sobie dystans co jakis czas :) pozdrawiam!

  • aniul88

    aniul88

    17 stycznia 2009, 20:51

    strasznie sie ciesze, ze przywrocilysmy Ci wiare w siebie:) widze Twoja determinacje i zaluje, ze sama takiej nie mam, nawet nie wiesz jak Cie podziwiam:)

  • Xantyt

    Xantyt

    17 stycznia 2009, 20:44

    Zaangażowanie godne podziwu, chęć walki o siebie mocno mnie wzruszyła i tym bardziej przekonuje w tym, że mi też się uda. Że uda się nam :) Ja też walczę o "życie" i o swoją normalność. Ja byłem gruby zawsze - to trochę inna sytuacja, ale wcale nie gorsza czy lepsza. Tak samo trudna. Ja uczyłem się żyć będąc grubasem i mentalnie wcale mi to nie przeszkadzało, wmawiałem sobie bzdury, że tak jest miło i przyjemnie. Oprzytomniałem i dołączam do walki - będę tu zaglądał.

  • joowi

    joowi

    17 stycznia 2009, 18:37

    Aniu jest w Tobie tyle determinacji, wiary i ciepla przede wszystkim że nie mam wątpliwości że Ci się uda!! Masz dla kogo to robić, ale przede wszystkim zrób to dla siebie. Czuje się zaszczycona że moge w tym uczestniczyć Trzymam kciuki

  • miann

    miann

    17 stycznia 2009, 18:18

    Niesamowicie mocno trzymam kciuki za Ciebie :) Wierzę że Ci się uda :) Cieszę się że poza wsparcie Vitalii masz też wsparcie w (coś mi mówi że wspaniałych) rodzicach :) Trzymaj się cieplutko i napisz koniecznie jak tam po wizycie u dietetyka :) Buźka

  • sojda

    sojda

    17 stycznia 2009, 18:08

    jak czytałam kolejny Twój wpis.. :) Cieszę się, że podjęłaś tę walkę. Twoja córeczka gdy już podrośnie, będzie widziała śliczną mamę, ale najważniejsze, że taką mądrą :) A jak ona ma na imię? :)