Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wafle ryżowe moim wybawieniem


Trzymam się całkiem nieźle. Na pewno lepiej niż zwykle ;) 
Niestety zbliżają mi się 'te dni' i co za tym idzie mam po prostu wilczy apetyt.... Najchętniej jadłabym bez przerwy i to kosmiczne wielkie ilości. Żołądek mam po prostu bez dna... Ale znalazłam małą pomoc. Mianowicie, wcinam WAFLE RYŻOWE. Są naprawdę niskokaloryczne, mają sporo błonnika no i pomagają zapchać czymś usta kiedy mój apetyt sięga zenitu. . Nie jestem tylko pewna czy jedzenie ich w ilościach, których potrzebuję, jest "dozwolone". 
Jaki Wy macie doświadczenia w tym temacie? Czy nadmiar wafli może mi w jakikolwiek sposób zaszkodzić?