Dziś było nieźle. Co prawda nawsuwałam się trochę owoców ale lepsze owoce niż rogaliki francuskie z serem i rodzynkami.
Dzis zjadlam:
Sniadanie- musli z kefirem
Drugie sniadanie/lunch- przez 8 godzin pracy zjadlam 2 banany i 3 jabłka
Obiad- makaron z sosem pomidorowym z mikroczostęczkami kurczaka plus surówka z pekinki
Kolacja- 3 uduszone pieczarki z tuńczykiem i czosnkiem plus trochu fasolki szparagowej gotowanej
Ale co najważniejsze ZERO SLODYCZY (dla mnie nie lada osiagniecie), ZERO CHLEBA (jeszcze wieksze osiagniecie) i *werble prosze*.....
BYŁAM NA SIŁOWNI I CWICZYŁAM PRZEZ 70 MINUT!!!!!!!!!!!!
Najpierw było 40 minut pedałowania na rowerku, później 10 minut na orbitreku, później cwiczenia na ramiona i znów rowerek.
Jestem bardzo szczesliwa, choc zmeczona, bo akurat na wysiłek fizyczny najtrudniej mnie namówic. A tu taka niespodzianka :)
Mam nadzieje, ze bedzie tylko lepiej :)
merana
27 listopada 2007, 20:37Może... troszke ten sos niepotrzebny ? Ale mniejsza z tym. Ja po wysiłku... czuję zmęczenie, ale co najważniejsze ulgę. Tak, zadowolenie, że, że no zrzuciłam z siebie pare tych gramów :) Że jestem lżejsza :P