Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
ostatnio....


... wcale nie dietkuję. Jem wszystko na co mam ochotę, łącznie z białym pieczywem (źle) i słodyczami (bardzo źle), ale starałam się nie jeść dużo na kolację i schudłam. Wlazłam w piątek rano na wagę, która pokazała 75,7 kg. Oczywiście ten super wynikł spowodował, że przez weekend sobie pofolgowałam. Szczególnie dziś. 

Miałam już nie wracać do żadnej diety, po prostu jakoś się oszczędzać bardziej ale okazuje się wróciłam do swojego byłego chłopaka- nie chłopaka. Spędziliśmy ze sobą niedawno noc i krępowałam się trochę zwisającego brzucha. Jakby mi odstawał trochę to nie byłoby problemu, bo wychodzę z założenia że nie muszę być idealna. No i  przecież on wie jak ja wyglądam i najwyraźniej taką mnie akceptuje skoro ze mną jest. Ale ten dosłownie ZWISAJĄCY WAŁ TŁUSZCZU powoduje, że trochę się zasłaniam. Chrznić obtłuszone plecy, cellulit i inne pierdoły, ale jak się pozbyć tego zwału????!!! To jest problem numer 1. Reasumując, wracam do jakiejś diety tylko nie wiem jeszcze jakiej. No i przepraszam się z karnetem na siłownię. Choć pogoda nie nastraja do wychodzenia z domu po powrocie z pracy to jednak muszę ruszyć tyłek. Po ćwiczeniach zmniejszy mi się brzuch plus poprawi się forma, będę bardziej żywotna więc same zalety :D 

  • patih

    patih

    15 listopada 2009, 20:57

    najgorzej to sobie pofolgować.. wszystkie to przerabiałyśmy