Cześć. Dziś bez radosnego akcentu, niestety...
Po nieprzespanej nocy, którą zawdzięczam swojemu facetowi miałam śniadanie wzorowe, lecz później już poszło w piz.. Kolejny napad kompulsywnego objedzenia, czułam taką euforię, mówiłam sobie w myślach, że skoro On ma wyje... to ja też i po co się odchudzać? Po wszystkim oczywiście standardowe poczucie winy i łazienka... W tym wszystkim najlepsze jest to, że pomimo napadu i pochłonięciu przerozmaitych absolutnie sprzecznych z dietą produktów śledziłam, czy nie przekraczam CPM, która w moim przypadku wynosi 2400 kcal. Nie przekroczyłam, ale czułam się z tym tak paskudnie i tak byłam pełna, że musiałam odwiedzić toaletę, by wszystko z siebie wyrzucić. Boże, tyle już wytrwałam, nie mogę przestać! Muszę walczyć na nowo.. Ale brak akceptacji, poszanowania i ciągłe kłótnie i poniżanie odbierają mi chęci do życia.. Gdybym miała dokądkolwiek pójść, pie*dolnęła bym to wszystko... Póki co nie mogę i to mnie wykańcza!!!!! Siedzę, piję mocną kawę, i zastanawiam się, czemu mam ciągle w życiu pod górkę? I czy kiedyś, będę jeszcze naprawdę szczęśliwa.........................
dorotamala02
6 lipca 2015, 15:27Znalazłaś się w trudnej sytuacji i rozumiem napady głodu ale ale musisz walczyć o Siebie i dla Siebie,tyle już osiągnęłaś.Nie poddawaj się i walcz terminatorko.:)))