Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Brak odporności


Chorobowo ale oczywiście bez chorobowego ;-)

W firmie same braki, połowa na L4, mnie też dopadło. 

Jeszcze wczoraj byliśmy tacy zadowoleni z U., że zrobiliśmy sobie spacer 2h, pogoda cudna... Cały dzień fajnie jedliśmy, nie za dużo, ale zdrowo, czuliśmy się znakomicie. Wieczorem jeszcze 2 h spędziliśmy na basenie. 

A rano wstałam jak zombie. Z nosa mi leci strumieniami, gardło zawalone, głowa pęka... Ech. Nie znoszę tego! Ledwo wyszłam z kijkami, ledwo pobiegłam sobie 2 km, ledwo przepłynęłam 20 długości basenu- no dopiero, kurna zaczynam się rozkręcać! A tu już mnie dopada. Nie mam pomysłu co z tym zrobić, jak tylko się ruszę z domu- od razu choruję. 

Odporność tragiczna.

 A od początku września jem czosnek co 1-2 dni, piję ciepłe herbaty z dodatkiem miodu, lipy, soku malinowego, imbiru. Robię wodę z miodem i rano ją wypijam. Codziennie biorę rutinoscorbin i dodatkowo kupiłam coś w rodzaju bodymax, gdzie poza witaminami i minerałami jest żeń-szen i wyciąg z zielonej herbaty. A właśnie, zieloną herbatę piję codziennie, często dorzucając do niej cytrynkę i miód. Jak przemarznę to grzeję nogi w wodzie z solą. Jem sporo warzyw i owoców. 

Więc dlaczego, do jasnej cholery, ciągle choruję? Nie wiem co jest nie tak. 

Czy Wy też tak macie, Vitalijki? Czy to po prostu z moją odpornością jest aż tak źle? Generalnie zawsze byłąm słabszego zdrowia, często miałam zapalenia górnych dróg oddechowych, kilka razy w roku, od dziecka. Ale teraz, kiedy trzeba się zrywać rano do pracy, a jestem nieprzytomna, jeszcze do tego dochodzi chęć schudnięcia i aktywności fizycznej i moja niemoc- to po prostu mam dość. Serdecznie. 

Życzę Wam zdrowia!!! 

P.