Klasyka. W końcu udało się nam zwlec dupska i pojechać na basen, dość sporo oddalony od Katowic to okazało się że wyjątkowo dziś jest nieczynny... taaa no więc co robić poszliśmy do niego, a tam to już jak zwykle..
Eh i tak się zawsze kończy jak pójdziemy do G...lody, popcorn, gofry. I po co mi to:/ Chociaż tyle, że miło dziś było.
Nie wiem co mnie bardziej motywuje do odchudzania to że widać już pierwsze efekty (zauważyła mama i G) czy może to, że moja siostra nie wierzy że schudnę...w każdym razie mimo dzisiejszych wpadek nie poddaję się!
NadineMalfoy
6 września 2012, 02:58Moja koleżanka kiedyś wyśmiała mnie, kiedy powiedziałam jej, że jestem na diecie. Po prostu zna mnie i wie, że nie potrafię sobie odmówić przyjemności i w sumie miała rację. Ale wg mnie dobrze jest mieć motywację w postaci takiej osoby i potem pokazać jej, że się myliła :) Życzę powodzenia, bo ja też zaliczam wiele wpadek jedzeniowych, ale uważam, że nie należy się poddawać :)
Delicious1991
6 września 2012, 01:10Najważniejsze, że mimo wpadek się nie poddajesz :) Jutro też jest dzień i możesz go lepiej wykorzystać :*