Pół czekolady wszamałam na raz, do tego popcorn... potem jeszcze coś i jeszcze.. jak już się nażarłam to się opamiętałam, podliczyłam to co zjadłam i z wyrzutów sumienia zrezygnowałam z kolacji..
Wieczorem byłam na piwie bez piwa... udało się nie wypić taki osobisty sukces, szkoda że wcześniej się nie udało opamiętać...
Sama nie wiem co zrobić z G.. raz jest mi z nim tak dobrze, że aż cała kipię ze szczęścia, a za chwile zrobi coś takiego, że mam go dość i myślę o rozstaniu..potem chwile zaś jest dobrze i tak ciągle na zmianę..
A tak w ogóle to sobie życia bez niego nie wyobrażam, no tylko że myślę o rozstaniu...rozumie ktoś coś z tego?!
Jego koledzy - to chyba nasz największy problem..
Jutro idę na imprezę urodzinową... wiadomo nie będę ściemniać .. zjem wszystko co mi tam dadzą.. i już mam wyrzuty sumienia..
W takim słodko -kwaśnym nastroju jestem...pełno tu sprzeczności w tym wpisie..no ale jak to w życiu.. 'albo rybki albo akwarium'
Maarla
30 września 2012, 18:32Tyryrytyty! Powodzenia kochana! Nie daj się! ;))
Julcia0050
30 września 2012, 06:41Nie dziwię się Twoim odczuciom co do faceta ;P z nimi nigdy nie może być nudno....takie huśtawki to normalka ;)) i powodzenia w walce z jo-jo. Nie daj się, nie warto marnować efektów ;) miłego dnia :*