Hej Vitalijki
Na wstępie bardzo Wam dziękuję za komentarze pod ostatnim postem i przepraszam jeśli wpędziłam Was w zakłopotanie.
Jesteście kochane!
Wasze słowa otuchy dodawały mi siły, mimo że nie byłam w stanie skleić poprawnie zdania, by wyrazić co czuję.
Dziś wróciłam do pracy i czuję się dziwnie, ale też wiem że babcia się już nie męczy, nie cierpi... i jestem pewna że jest przy mnie w każdej chwili, gdy jej potrzebuję.
Anatole France powiedział kiedyś, że "Przypadek to pseudonim Boga, który nie chce się pod czymś osobiście podpisać.". Mam jednak wrażenie, że przypadków nie ma, a wszystko co nas spotyka ma głębszy sens. Te miłe "przypadki" to znaki, że ktoś z góry czuwa nad nami, pilnuje nas i pomaga... jednak to nie koniecznie sam Bóg, a właśnie nasi bliscy.
Wierzę w to, że babcia spogląda na mnie i pomaga pogodzić się z trudną sytuacją. Zwłaszcza teraz, gdy jestem zupełnie sama, bez rodziny blisko mnie.
No dobrze, to może napiszę Wam co u mnie z perspektywy dietowej.
Od piątku nie bardzo pilnowałam tego ile, czego i jak jem.
Z dobrych rzeczy: pieczywo było ciemne, porcje nie jakieś ogromniaste, no i brak dojadania (po za słodkościami, które w moim depresyjnym stanie pomagały zastrzykami endorfin).
Koniec końców obiady jadłam normalne, bo nie chciałam robić mamie kłopotów, po za tym nie miałam głowy do niczego...
Pomyślałam sobie - Cheat Day trwający prawie tydzień! Witajcie kilogramy!
Pogodziłam się z brakiem siódemki na urodziny. Zmieniłam nawet postanowienie na ten tydzień - byle do urodzin nie było więcej jak 82...
No i zonk - wchodzę wczoraj na moją ukochaną szklaną i oczom nie wierzę. 80,1!!!
No ale moje pomiary na Vitalię robię zawsze rano przed śniadaniem, więc poczekałam z tym do dziś.. no i nie uwierzycie! 79,6!!
Nie dość że SIEDEM z przodu, to jeszcze pewniaczek (to wyższy wynik. najpierw pokazywała 79,4, ale ją zresetowałam i pokazała poprawnie :P)
To jest takie pokrzepiające.
Wygląda więc na to, że mam już pewne nawyki tak silnie wyuczone, że nawet ich nie zauważam. Może to te mniejsze porcje, regularne jedzenie... kto wie ;) Liczy się, że nie tyję, nawet gdy nie myślę o planowaniu jedzenia.
Dziś jestem już grzeczna. Zjadłam śniadanko, wypiłam jogurcik, zieloną herbatkę...
Na obiad mam warzywa duszone z ryżem i kawałek gotowanego kurczaczka (miało być bez mięska, ale zamrażarka pęka w szwach i musiałam zrobić miejsce na bigos wiosenny od mamy )
Wychodzi więc na to, że oczyszczam organizm, ale jednak z białkiem.
Mam nowe przepisy na "czyściochy" od kolegi (tego co ma taki zdrowy tryb życia). Głównie to zielone koktajle. Mają wpłynąć na mnie pozytywnie - tak obiecywał. :) No to działamy!
Mam nadzieję, że się nie poddajecie i walczycie jak należy!
Barbie_Girl - gonię Cię kochana ;)
Cjamar - Ciebie też! :D
Tylko Szpinakowadama mi jakoś uciekła ;)
Siódemki z przodu łączmy się!
Kolejny cel - piąteczka obok siódemki. ;) Zrzucona ZDROWO i Z GŁOWĄ!
Powoli do celu! BEZ GŁUPIEGO JOJO!
A NA KONIEC COŚ BARDZO WAŻNEGO
Coś co powinno wejść nam w krew jak każdy dobry nawyk w diecie.
Pamiętajcie o tym, bo nigdy nie wiecie, która chwila będzie tą ostatnią.
Buziaki!
pani_slowik
22 kwietnia 2016, 13:26łohohoho, no to poszalałaś z tą 7 - ZAZDROSZCZĘ i chcę też wstąpić do tej elitarnej grupy siódemek z przodu :D naprawdę się Cieszę Twoim sukcesem, mam nadzieję, że na stałe wrócisz do nas i wpisy jak zwykle będą regularnie :)
Rayen
22 kwietnia 2016, 15:46Przez tą całą sytuację, nawet o tej siódemce nie myślałam... ale widać ona myślała o mnie :) Dziękuję Ci bardzo i trzymam za Ciebie kciuki, żebyś i Ty w końcu naszą mistyczną siódemkę osiągnęła :)
Cjamar
22 kwietnia 2016, 09:56muszę się brać ostro za siebie zaczynam się bać konkurencji :D:D Tak trzymaj!!! Walczymy o siebie! I dla siebie! :* Pozdrawiam :* Trzymaj się mocno :*:*
Rayen
22 kwietnia 2016, 10:01Bierz się bierz ;) Nie ma że boli! Walczymy w końcu o nasze marzenia ;) Trzymam za Ciebie kciuki!
Cjamar
22 kwietnia 2016, 10:25depczesz mi po pietach :D
kiziamizia23
21 kwietnia 2016, 23:26Najważniejsze że jest ta wymarzona siódemka z przodu!:) czas leczy rany, w końcu wszyscy zaczniecie normalnie funkcjonować bo nie ma innego wyjścia. Trzymaj się dzielnie;)
Rayen
22 kwietnia 2016, 08:30Ta siódemka to tak idealnie w czas. ;) Jak na pocieszenie i pokrzepienie serducha. Masz rację, wraz z czasem przeminie ból, tylko trzeba się oswoić z myślą, że teraz jest inaczej. Pozdrawiam :)
EfemerycznaOna
21 kwietnia 2016, 19:34Widzisz, waga Cię jednak lubi :) Super Ci idzie porywam Cię w końcu do znajomych bo podczytuję i podczytuję :)
Rayen
22 kwietnia 2016, 08:28Zapraszam, zapraszam :) Będzie mi bardzo miło. W końcu obie na jednym froncie walczymy ;) Waga mnie może i polubiła, ale miara się chyba obraziła, bo nagle cm nie idą jak trzeba :P
Barbie_girl
21 kwietnia 2016, 17:29Kochana Ty to mnie niedlugo pzegonisz bo moja waga cos rusza sie powoli , ale widziesz jadlas normalniej i waga zleiala u mnie teraz jest podobnie jak jem normalniej to waga spada a potrm nagle mega zdrowo a waga wraca takze sama nie wiem o co chodzi , ale naprawde baaaardzo sie ciesze ze masz te 7 bo wiem jak to poprawia humor i jaka daje satysfakcje !! :):) dazmy do 75 a potem do 70 razem ;):):) Pozdrawiam :*
Rayen
22 kwietnia 2016, 08:26Bo te nasze wagi to jakieś takie osobliwe są ;) Podejrzane. Ale damy radę! Trzeba bardziej uregulować jedzonko i kilogramy pójdą w dół :)) dokładnie taka trasa jak mówisz - 75 i 70 na celowniku ;) Buziaki ;*
kaktus123
21 kwietnia 2016, 17:22byle do przodu :)
Rayen
22 kwietnia 2016, 08:24Tylko do przodu. To co było, trzeba pozostawić za sobą jako wspomnienia i żyć chwilą obecną, dążąc do celu :) Pozdrawiam
angelisia69
21 kwietnia 2016, 16:55no to super ze mimo wszystko waga spadla,kazdy musi znalezc sposob na siebie,u jednych to bialkowe diety u innych zapomnienie i reset na kilka dni u jeszcze innych zmiana treningu.Bardzo sie ciesze ze juz lepiej sie czujesz i energia znow powraca.Masz racje babcia nie bylaby szczesliwa widzac cie smutna,a jest przy tobie caly czas,mieszka w twoim serduchu tak dlugo jak dlugo bedziesz o niej pamietac.I napewno jest dumna z wnuczki i gdyby mogla pogratulowalaby ci spadkow ;-) Wiem ze to dziwnie brzmi,ale ja zawsze sobie tak wyobrazam zmarlych bliskich,ze jak cos osiagam to oni ciesza sie razem ze mna ;-) Buziaki
Rayen
22 kwietnia 2016, 08:23Dokładnie tak samo to sobie wyobrażam. Codziennie rano jak wstaję witam się z babcią i ufam że jest przy mnie przez cały dzień. Widzi moje sukcesy i się cieszy z nich razem ze mną, a w razie smutków pociesza i przytula. Taka własnie była - kochana i wspierająca. I taka dla mnie pozostanie na zawsze :) Dzięki za wsparcie przez ten cały czas!