Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Drugi etat

No i znów rozbijam się Mietkiem po Szczecinie i okolicach, na sygnale lub bez co odbija się na bieganiu i jeżdzeniu rowerem. Zaczął się sierpień i zapierdalanie trybem dzień dzień noc z jednym dniem wolnego i tak w kółko. Po dyżurze to marzę tylko o prysznicu i spać, ale nie jeszcze Weider. Kilka dni muszę wytrzymać, zmęczenie zmęczeniem ale to jedno musi być. Jutro nocka , a po nocce biorę się za Romecika. Regulacja biegów , hamulców, siodełka. Pobiegać , pojeździć , bo już mnie kurwica bierze. Jak mam zapał do biegojazdy to nie ma pogody, jak jest pogoda to albo nie mam zapału , albo jestem w robocie. Ale nic , jakoś trzeba sobie radzić. Aby do wieczora bo wieczorem bilansik miesięczny. I wchodzę w tryb ważenia tygodniowego ( co poniedziałek) i to samo się tyczy kcal też będą zliczane z tygodnia więc może ich być dużo. 
  • refungismedicinalis

    refungismedicinalis

    1 sierpnia 2013, 13:00

    Ale ja lubię to co robię. Gdzie indziej można zapierdalać po mieście 120km/h. Wystarczy to tylko umiejętnie pogodzić z rowerem i bieganiem.

  • Niecierpliwa1980

    Niecierpliwa1980

    1 sierpnia 2013, 10:26

    Dasz radę! Wspaniałe podejście do ćwiczeń-po nocce ciężko jest zmobilizować się na cokolwiek innego niż sen :-) Biorę przykład z kolegi :-)