Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Męża nie ma - nie ma sabotażysty.


Na napisanie na ten temat natchnęło mnie po przeczytaniu pamiętnika jednej z Vitalijek. Mój mąż... Moje duże R. To temat rzeka... Sabotuje wszystko domagając się kotleta, kanapki ze smalcem, bigosu. Jak widzi makaron ze szpinakiem dostaje gęsiej skórki (a to moje popisowe danie i tak je gotuje :P). Wszystkie zupy R. gotuje na zasmażkach! W sumie to gotuje całkiem dobrze, ale na bakier z jakimikolwiek przykazaniami dobrej diety. Jak ja gotuje marudzi. Sukces - oduczyłam go zasmażek. Porażka - jak gotuję ja to jest to gruba logistyka bym zjadła dobrze, on nie narzekał i żeby małemu R. też z tego coś wymodzić...

Tymczasem do niedzieli zostałam słomianą wdową. Logistykę mogę sobie odpuścić i puścić wodze fantazji...

Bakłażan.

Już w lodówce.

Czy ktoś ma jakiś rozsądny sposób na bakłażana?? Wstyd się przyznać, ale nigdy nie jadłam tego sympatycznie wyglądającego warzywa...

  • TygrysekTygryskowy

    TygrysekTygryskowy

    31 sierpnia 2016, 17:07

    a ile R waży?

    • Rochitka87

      Rochitka87

      31 sierpnia 2016, 21:57

      Duży 69kg a mały 9kg :P Mój mąż mógłby zjeść konia z kopytami ulepionego ze smalcu a i tak ważyłby dalej tyle samo :/

  • snowflake_88

    snowflake_88

    31 sierpnia 2016, 12:45

    Niby powinno się go najpierw natrzeć solą żeby ''wypocił' goryczkę, opłukać, osuszyć, ale moim zdaniem to zbędne babranie. Ja robię przeważnie pieczonego, dobrze przyprawiam, mniej więcej w taki sposób jak w tym przepisie: http://www.kwestiasmaku.com/zielony_srodek/baklazan/pieczony_baklazan/przepis.html

    • Rochitka87

      Rochitka87

      31 sierpnia 2016, 15:45

      Fajne! I takie... proste! W sam raz na uczczenie dni bez wyższej logistyki :) Dziękuję :)