Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jakoś leci i coś zlatuje.


Mija drugi tydzień i wychodzi na to że jest już 1,5kg mnie mniej :) Codziennie ćwiczę z Tiffany - różne programy, lubię szczególnie ten do ćwiczenia z dzieckiem. Mojemu R. podoba się to, śmieje się w głos i ogólnie ma ubaw po pachy. Nie umiem jednak tak skutecznie i zręcznie przerzucać go sobie na plecy, no ale jak to się mówi "powolutku ziemniaczki się gotują".

Z dużym R. widujemy się mało a i tak kłótnia wybucha z natężeniem bomby atomowej. Rzecz toczy się o wigilię. Organizowanie wigilii to u nas nie jest kwestia urządzenia kolacji na 5 do 10 osób. To jest minimum od 20 do 40 osób!! No dajcie żyć!

My robiliśmy do tej pory Wigilię 2 razy. Właściwie cały czas urządza ją najstarsza siostra R. - M. W tym roku jednak jej najstarsza córka będzie w tym czasie w stać w blokach na porodówkę i M. nie chce głowy zaprzątać sobie wigilią. W sumie ją rozumiem. Wigilię do tej pory w zasadzie przygotowywały jej córki, na nią z racji tego że ma dom i najwięcej miejsca spadała zazwyczaj organizacja. R. oczywiście bez konsultacji ze mną od razu wypalił, że będzie ona u nas!! Ale mnie to zagotowało! Bo do tej pory jego brat A. nie robił jeszcze wigilii. A tłumaczenie, że on ma mniej miejsca nie przekonuje mnie, bo akurat w tym roku część rodzeństwa R. (2 siostry i 2 braci wraz z rodzinami oczywiście) są w Anglii i nie zapowiada się by na święta przyjechali. Tak więc wigilia będzie ilościowo mieścić się w dolnych granicach.

Zresztą czy ktoś przy zdrowych zmysłach potrafiłby sobie wyobrazić 37 osób przy wigilijnym stole w pokoju który ma może z 15m2? Postawcie tam jeszcze choinkę, prezenty, pianino, 2 przedwojenne kredensy... A jednak nam się udało! Nam trafiło się 37 osób i jakoś daliśmy radę w tym naszym superwielkim pokoju.

Reasumując - A. też da sobie radę, a jak normalnie będzie mi wpierane, że nie to przysięgam , że pojadę mierzyć im pokój!!

Jest impas - R. mówi, że wigilia jest u nas, a ja mówię, że nie przyjdę i palcem nie ruszę. Przecież mały R. ledwo mi wytrzymuje w kuchni jak ja robię obiad! Nie wyobrażam sobie gotowania na 20 - 25 osób z nim!

Ja wiem teściowa zaraz by mi walnęła wykład o tym, jak to oni wychowywali 7 dzieci i wszystko działało. Spoko. Tylko najstarsza M.  ogarniała dzieci, pewnie dlatego finalnie zajmuje się ciągle dziećmi, otwiera przedszkola, świetlice, prowadzi pogotowie opiekuńcze.

Ja tam matką - polką - zorganizowaną nie jestem. Jestem sobą. Przykro mi. A w kuchni do pomocy będę mieć tylko męża.

Znalezione obrazy dla zapytania nieudane święta

  • orchidea24

    orchidea24

    9 września 2016, 08:10

    No to mąż faktycznie walnąl gafę.... i to mega...../ a tam na marginesie - czy z gotowaniem nie możesz się zwrócić o pomoc do reszty rodziny??

    • Rochitka87

      Rochitka87

      9 września 2016, 15:30

      Komentarz został usunięty

    • Rochitka87

      Rochitka87

      9 września 2016, 15:33

      Pewnie tak zrobię ale jaki odzew będzie? Na każdą wigilię to ja robię uszka i pierogi (po 200-300 szt.) i je wożę tam gdzie jest wigilia. jeśli miałaby być u mnie to też wolałabym żeby chociaż pierogami się ktoś zajął ale jak będzie nie wiem. Nie chcę po prostu tej mega organizacji, myślę że na klatę powinni to przyjąć Ci co jeszcze się tym nie zajmowali :/

    • orchidea24

      orchidea24

      9 września 2016, 16:00

      Masz racje, ale lepiej poszukać kompromisu niż tkwić w impasie