...coś mi się dzieje "z głową" na tym moim wymyślonym autorsko detoxie od mięsa - dla sportu przypomnę, nie dla przekonań. Dodam, że "dla sportu" czyli nie dla kondycji tylko raczej dla... jakiejś wewnętrznej potrzeby postu.
Ale przejdźmy do tego co mi się dzieje. No więc brak mięsa absolutnie mi nie przeszkadza - w dodatku przyrządzam mięsne dania lub dodatki mięsne do moich dań dla moich mężczyzn i sama myśl, że miałabym tego spróbować przyprawia mnie o dreszcze. Jakoś... zaczęła mnie wizualnie obrzydzać struktura mięsa.
Nie planowałam tego i dziwi mnie to w zasadzie. Myślę jednak, że jak tak mi zostanie na stałe, to mój małżonek gotów wysłać list z pogróżkami do Vitalii ;p
Inna rzecz - jestem tu dość anonimowa, więc przyznam się - nie segregujemy śmieci. Płacimy za swoją decyzję (plus 20 zł miesięcznie za śmieci), oświadczyliśmy, że nie segregujemy i się tego trzymamy. Twardo. Niewzruszenie. Bezrefleksyjnie.
Tymczasem... nasze dziecko (2,5 roku) rośnie. Patrzy na kolorowe kubły, pyta - my zaś bez drgnięcia najmniejszego powieki tłumaczymy, że to w obronie Matki Ziemi - ONA - segregacja śmieci.
Coś pękło w nas jako Rodzicach, chyba wyczerpując limit hipokryzji w tym temacie - chcemy segregacji śmieci. Ja może i nawet trochę też ideologicznie (bo jak mówiłam, coś mi się dzieje z głową - i to na różnych płaszczyznach); małżonek R. jednak "dla dziecka", dla odciążenia się od hipokryzji w tym temacie.
Tak więc... powolutku, po cichutku - chcę się zmieniać, nasz dom i rodzinę - na odrobinę lepszych. Ciekawe czy mi się to uda?
editka86
7 czerwca 2018, 15:05Hej noo z segregacja smieci dobry pomysl niech sie dziec uczy. Ja u siebie segreguje i moja 2.5 letnia corka tez juz ogarnia co do jakiego kosza wrzucić. Kwestia przyzwyczajenia jakos klopotliwe to to nie jest. Ja jako ze miesa nie jem juz 17 lat o zesz stara juz jestem ze az tyle. Ale odkąd posiadam małżonka to robie mu normalnie kotlety choć na poczatku fakt bylo to dziwne hehhe i musial mnie uczyc jak to zdobic bo nigdy nie robilam. Mi tam miesa jakos nigdy nie brakowało. A odkad mieszkam w uk to ilosc wege produktow zastepujacych mieso az przyprawia o bol glowy. I jak sobie mysle teraz moze i tez hipokryzja wylazi ze mnie ze niby wege a karkowke w sosie wlasnym wlasnie gotuje dla meza i cory. No trudno sie mowi. Miłego!
Rochitka87
7 czerwca 2018, 21:46No dokładnie - jak trzeba to trzeba ;)