Dziewczyny, mam rozmowę kwalifikacyjną w poniedziałek! Łaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Cieszę się bardzo! Na stanowisko specjalisty ds. rozliczeń w PKP Intercity. Ktoś może wie coś na temat tej firmy? Oczywiście to, że mają burdel w pociągach mnie nie interesuje, bo moja praca nie obejmuje delegacji, więc uprzedzam komentarze na temat sieci kolejowej.
Chciałabym bardzo zmienić obecną pracę, bo czuje się wypalona i niedoceniana. Potrzebuje świeżej energii i pracy dla ludzi, którzy chcą zmieniać, tworzyć, działać, ulepszać... Niestety moje wymagania nie zgrywają się ze stanowiskami o które mogę się ubiegać czyli tych najniżej w hierarchii łańcucha pokarmowego. Można zmienić tak wiele, ulepszyć system, sprawić żeby pracowało się lepiej... ale PO CO? Jedno z głównych pytań stawianych kiedy przybiegam z nowym problemem lub pomysłem na rozwój. PO CO? Przecież teraz nie jest tak źle, daj spokój, chce ci się z tym pier***ić, mało masz obowiązków? Nie mogę zrozumieć dlaczego przygasza się mój zapał, zamiast wykorzystać naiwne dziewczę, które żyje jeszcze w przekonaniu, że można robić coś bezinteresownie. Ja naprawdę bardzo angażuje się we wszytko co robię, dopinam rzeczy na ostatni guzik, szukam rozwiązań... Ale nieeeee bo kurcze panie dyrektorki mają serdecznie w dupie, że ktoś chce działać i mają jeszcze pretensje, że taki bezczelny szeregowy pracownik ma czelność im podpowiadać. Bo przecież to jest zniewaga największa. Skoro coś działa przez 15 lat i nikt się tym nie zainteresował to znaczy, że można się do tego przyzwyczaić i mieć w du****ie. A ty gówniaro najlepiej zajmij się swoją pracą i nie wychodź przed szereg bo na twoje miejsce jest 15 - tu robotów bez mózgu, którzy będą swoje obowiązki wykonywać poprawnie i nie węszyć za rozwiązaniami. Tak się właśnie zabija kreatywność. Ale oczywiście w mediach się słyszy jaka to teraz młodzież nie jest leniwa... No kurcze... Zarabiamy gówniane pieniądze w oparciu o śmieciową umowę, a jak mimo to mamy motywację do działania to się ucina nam skrzydła, a potem jęczy że nie potrafimy latać... Naprawdę mam tego dosyć. Realia są takie, że nie jedna osoba myślała tak jak ja, a potem wpasowała się w szereg, bo samemu ciężko iść pod prąd. I nie ma co tego oceniań czy z tym dyskutować. Albo marnujesz energię na walkę z systemem, albo się dopasowujesz i poświęcasz ją na cokolwiek innego - pasję, hobby, rodzinę. Tak to już jest. Ja na razie walczę, bo chcę wierzyć, że gdzieś jest firma, w której pracownicy są doceniani za kreatywność a nie odklepywanie swoich obowiązków od 8:00 do 16:00. Amen.
amandaukpl
5 maja 2014, 21:30jak poszlo? :)
rosbeatable
5 maja 2014, 23:22Beznadziejnie niestety... Miałam falstart bo postawili przede mną komputer z zadaniem w excelu i nie potrafiłam go zrobić ;/ Sama rozmowa w porządku. Na koniec Pani się do mnie ładnie uśmiechnęła i powiedziała standardowe "zadzwonimy do Pani" ;/ Ale zrobiło mi się bardzo miło, że zapytałaś, bo mój narzeczony oczywiście zapomniał...
amandaukpl
5 maja 2014, 23:29ahh... no coz, najwazniejsze ze dalas z siebie wszystko. Teraz juz wiesz czego mozesz sie spodziewac i bedziesz mogla sie z takich rzeczy przygotowac. A ja osobiscie nie rozumiem nawet excela :D kurcze facet zasluguje na focha :p
rosbeatable
6 maja 2014, 22:28No... takiego z przytupem ;D
Zeppelinowa
2 maja 2014, 14:27No to w takim razie trzymam kciuki za tą twoją rozmowę. ;)
rosbeatable
2 maja 2014, 23:53Dzięki :)