Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 7 i fotomenu


Kolejny dzień za mną. Na szczęście.


Wstałam z lekkim kacem (wczorajsza 50-ka zamieniła się w co najmniej setkę, jeśli nie lepiej, ale pomogła), poza tym miałam dziś ważny termin u lekarza, denerwowałam się, co tam usłyszę. Nie usłyszałam niestety nic dobrego, aż się w tym gabinecie rozpłakałam. Dziś znów pobrali próbki i przez jakiś tydzień muszę czekać na kolejne wyniki. Super. Kolejny tydzień w niepewności. 

Znów dziwnie zjadłam, znaczy inaczej niż planowałam. Na śniadanie potrzebowałam czegoś słonego i kwaśnego (bo kac; ale lekki, taka dwójeczka), więc wpadły wege parówki (zaskakująco dobre, ale i mało fotogeniczne). 

Później wszamałam jakiegoś proteinowego batona z przeceny w Lidlu, bo akurat pojechałam po miesiącach nieobecności i dorwałam. 

Na obiad postanowiłam zrobić potrawę, która brzmi dziwnie, ale już ją kiedyś jadłam i bardzo mi smakowała: burgery z serem halloumi i kiwi. 😍 Nie rozczarowałam się, były pyszne! Zjadłam dwa. Chłopakowi zrobiłam normalne burgery, bo on w przeciwieństwie do mnie je mięso. 

Po kolacji odkurzyłam całe mieszkanie. Podziałało jak niezły trening (jest strasznie gorąco), a po treningu wpadło pół kubka lodów proteinowych. 

Śniadanie:

Niefotogeniczne parówy

Przekąska:

Obiad (x2):

Przekąska:

I to tyle... Jutro wracam do biura, w sumie to chyba nawet się cieszę, nie będę myślała o głupotach. 

Trzymajcie się, cześć. 

  • NowaJa_86

    NowaJa_86

    18 maja 2022, 20:58

    Życzę dużo zdrówka. Grillujesz halloumi?

    • R@swell

      R@swell

      18 maja 2022, 21:06

      Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć. 😊 Podsmażyłam je na patelni grillowej. 😁