Po ok. 2 tygodniach uważniejszego jedzenia czuję się świetnie. Samopoczucie rewelacyjne, optymistyczne patrzenie, dużo energii i chęci do życia. Dolegliwości jelitowe minęły, ale czuję że muszę uważać. Nie jadłam mięsa, serów, mleka, kawy, czarnej herbaty, białego pieczywa i makaronów oraz słodyczy. Tylko i aż tyle i jak mi dobrze!
Kupiłam dziś w sklepie ze zdrową żywnością CUUUDOWNY chleb. Na zakwasie, z mąki orkiszkowej, z różnymi cudami typu słonecznik, pestki dyni, orzechy itd w środku. Dobry, brązowiutki, ciężki chleb (gł. po tym poznaję dobry, nienadmuchany sztucznie chleb). Z samym masłem - re-we-lka.
Mam teraz straszną fazę na czytanie o zdrowym odżywianiu (gł. makrobiotycznym) i w ogóle zdrowym trybie życia. Oczy mi się otwierają ile świństw codziennie się zjada i jakie panują szkodliwe przekonania (wpajane przez reklamy itd) nt jedzenia. W pracy już się nie odzywam, bo i tak uchodzę za dziwaczkę jedzeniową. Nie chcę nikogo nawracać, chcę zmienić włąsne nawyki, przestać się zatruwać i bardziej świadomie wybierać co jem. Długa droga przede mną, ale mam już dobre kierunkowskazy
Aha! Kupiłam sobie spodnie dżinsowe, o rozmiar mniejsze!
dytkosia
25 listopada 2011, 20:25hmmm...., ale bym zjadła takiego chlebka. Cieszę się, że czujesz się świetnie. NA mnie tez zaczynają patrzeć dziwnie