Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania: Myślałam, że padnę...
28 lipca 2011
zanim dojdę do domu. no byłam taka głodna, że szok. Nie miałam czasu na drugie śniadanie. Taki był bieg w pracy. A po przyjściu do domku wzięłam się za pichcenie, ale nic nie skończyłam, tylko pochłonęłam to co było. Pierś z kurczaka zjadłam bez sosu pomarańczowego a bigos warzywny przygotowałam wczoraj, tzn cukinię i paprykę. Miałam dodać do tego uduszone pomidorki, ale na talerz rzuciłam surowe. Nic nie doprawiłam a smakowało mi jak nigdy. Dodatkowo pozwoliłam sobie na brzoskwinię, bo miałam na nią ogromną ochotę. Całkiem nieźle wyglądało moje dzisiejsze menu. No może poza kawą z mlekiem i cukrem, ale tego nie potrafię sobie odpuścić. Na szczęście do kawy nie było dziś nic słodkiego a zwykle jest. Chociaż mam fajny przepis na dietetyczny serniczek na parze . Muszę go koniecznie zrobić!
Muszę trochę odpocząć i biorę się za porządki, których na pewno nie zrobię jutro, bo wraca mój mąż i synek. No i oczywiście obowiązkowe ćwiczenia brzuszka, bo dłównie on mnie denerwuje
Taki wilczy apetyt jest najgorszy, bo można pochłonąć wszystko co nam staje na drodze. Znam to, niestety. Kawa z mlekiem i cukrem nie jest aż taka zła, pod warunkiem, że wypijasz dziennie tylko jedną taką :) Ale pomyśl skoro już jest mleko to po co cukier? Może postaraj się zrezygnować chociaż z jednego składnika.
ikikowa
28 lipca 2011, 14:59Taki wilczy apetyt jest najgorszy, bo można pochłonąć wszystko co nam staje na drodze. Znam to, niestety. Kawa z mlekiem i cukrem nie jest aż taka zła, pod warunkiem, że wypijasz dziennie tylko jedną taką :) Ale pomyśl skoro już jest mleko to po co cukier? Może postaraj się zrezygnować chociaż z jednego składnika.