Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
kiedyś niewyrobię


Pracuje spokojnie w pracy. Telefon. Na wyświetlaczu córa. Odbieram i mówię: tak córciu a tu glos jej wychowawczyni. Prosze natychmiast przyjechać po córkę bo bardzo się źle czuje i nie wiemy co jej jest nawet pielęgniarce nie chce nic powiedzieć. Ja urywam się z pracy. Mąż też. On ją odbiera a ja ją odbieram od niego bo przez telefon słyszę że jest jej słabo i nauczycielka powiedziała że ma temperature i anginę. Kurcze rano była zupełnie zdrowa o co chodzi. Mąż jak odbiera dziecko od wychowawczyni robi jej awanturę że jak opiekują się dzieckiem, nie wiem co z nim zrobić. Odbieram córę od męża, on wraca do pracy a ja lecę z nią do lekarza i błagam o ponadprogramowe przyjęcie. Lekarz przyjmuje. Temperatury nie ma. Jest 36,9. Gardło niby boli ale nie ma nalotów, teoretycznie jest zdrowa. Lekarz każe ją poobserwować jeden dzień bo może się coś wykluje. Po drodze korzystam z wolnego i wchodzę z nią do fryzjera płacę 5 zł za obcięcie grzywki, na chwilę wchodzimy do lumpeksu ale do standardowych rozmiarów muszę jeszcze trochę schudnąć. Córa wygląda coraz lepiej nie wiem tylko czy to somatyka czy psychika. 
  • JoannaWM

    JoannaWM

    28 marca 2012, 21:05

    Jak ja się boję takich telefonów..... Brrrrr. Mam nadzieję że będzie ok.

  • agnieszkam86

    agnieszkam86

    28 marca 2012, 19:06

    Wiesz może faktycznie to dopiero początek i coś się z tego wykluje, teraz taka pogoda ze łatwo coś złapać.Ale życzę jej zdrowia!! Pozdrawiam.