Dawno mnie tu nie było. To znaczy nie do końca. Zaglądałam, czytałam Wasze pamiętniki, ale ... nie miałam odwagi (ochoty) nic pisać. Miałam jakiegoś ogromnego doła przez dłuższy czas i nie potrafiłam się wogóle zmobilizować do jakiegoś pozytywnego nastawienia. Do tego wszystkiego waga mi wzrosła - było juz ponad 115.
Ostatnimi czasy próbuje już podjąć kroki, żeby nadrobić stracony czas. Wczorajsza waga 112, 6.
Wogóle wróciłam wczoraj z pielgrzymki po Ziemi Świętej i mam pokłady optymistycznego nastawienia. Czuję się naładowana i mam nadzieję, że nie jest to chwilowe.
Chcę wspólnie z Wami tracić kilogramy z lepszym lub gorszym skutkiem, ale wspólnie.
Dziękuję, że jesteście.......
Jak będę miała chwilkę to wrzucę parę fotek z moich wojaży.
Trzymajcie się ciepło.
BasiaR.
30 marca 2010, 11:08Pozdrawiam BasiaR.
niunka31
23 marca 2010, 10:19ja to stwierdzilam ,ze jestem uzalezniona od zarcia ale sie nie poddaje hihih w grupie siła buziaki ..zawsze jest czas na sukces