Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
morduję dziś w ramach hobby



wiecie co to jest obstrukcja urzędnicza?
ja wiem!
i nic nie mogę na to poradzić!

niby są tak bardzo frontem do społeczeństwa, ale zbyt mocna pozycja kasty urzędniczej nie pozwala na uproszczenia procedur i przepisów,
jasne i przejrzyste przepisy prawne biją w ich uprzywilejowaną pozycję,
urzędnicy za nic nie pozwolą sobie wydrzeć tej władzy

tu wydłużymy sprawę maksymalnie, tam przedłużymy przetarg, gdzie indziej wydłużymy termin realizacji...
no przecież to tylko tydzien, dwa, trzy, miesiąc

w efekcie budowa mojego domu opóźni się o cały pieprzony rok!
ROK!!!!!

nie mam już do tego siły - jestem wykończona walką z tymi urzędniczymi wiatrakami
oni mają to gdzieś, bo to tylko praca - przychodzą sobie na 8 godzin, piją kawki, herbatki, urywają się na zakupy
no prl dosłownie!

największym dowodem na mój dzisiejszy wqrw była reakcja na hymn sezonu świątecznego...
pierwszy raz w tym roku usłyszałam last christmas na vh1 i zniesmaczona wyłączyłam tv
nie będzie mi tu śnieżek padał i dzwonki dzwoniły, gdym wściekła!
alternatywą było walnięcie pilotem w ekran

dla tych, którzy nie mają vh1 proszę oto george
 

a ponieważ to pamiętnik odchudzania - mały wtręt dietetyczny




  • AsiaJZ

    AsiaJZ

    30 listopada 2011, 08:43

    Losie, wiem o czym mówisz. Wg mnie najgorsze jest to, że niedoinformują, później w trakcie wychodzą pewne rzeczy, które chcąc nie chcąc trzeba załatwić, zanosisz pismo do urzędu, bo chcesz zrobić to jjak najszybciej a oni Ci mówią, że mają na odpowiedź 14 dni roboczych (bądź 21 bądż 30 .... ) i wtedy szlak człowieka trafia .... No cóż wytrwałości i cierpliwości anielskiej życzę.

  • Emma.

    Emma.

    30 listopada 2011, 07:40

    Podczas budowy domu nauczyłam się jednego. Trzeba pytać urzędnika o polecenie drugiego...np, pani która oczekuje od nas odpowiedniej mapy poleca geodetę, geodeta projektanta...i tak ciągnie się łańcuszek. Rzecz, która była "niedozałatwienia" przez sześć ostatnich lat, zrobiona była w kilka trzy miesiące. Już sama nie wiem gdzie jest gorzej w mieście czy na wsi. Chyba mimo wszystko szybciej załatwiam coś w starostwie. Trzeba chodzić i pukać, być namolnym do znudzenia, aż zrobią, żeby się nas pozbyć. Nienawidzę tego, ale mieszkanie we własnym domu....bezcenne :))