Walczę ze sobą mocno aby iść pobiegać. Najgorzej jak człowiek zje, wypije dobrą herbatkę wieczorem i otuli się kocem :D Później ciężko zebrać cztery litery do biegania. Ale nie pada więc trzeba korzystać z pogody. No i mam do odebrania paczkę w paczkomacie więc wracając wydłużę trasę biegu i sobie ją odbiorę :)
Zjadłam dziś na śniadanie owsiankę, w pracy fasolka na parze z sosem pomidorowym - sos jak do spaghetti i później gruszka a na kolację udko na parze i sałatka z pekinki. Zapomniałam kompletnie o sporym kawałku wołowiny w lodówce ale całe szczęście nie psuje się tak szybko jak drób :) Nasmaczyłam, ugrillowałam i na jutro będę miała do jakiegoś jedzenia :)
A teraz koty zmuszają mnie abym rzucała im jakiegoś śmiecia i aportują :D Wieczorna głupawka w pełni :D
Dika94
13 grudnia 2016, 21:34Podziwiam za determinację w bieganiu. Ja od razu łapię zadyszkę i zdycham na następny dzień bo nie umiem prawidłowo oddychać . A jedzonko wygląda apetycznie :)
Sekhmet
14 grudnia 2016, 00:05Ja od nowa teraz buduję kondycję do biegania :) Najgorsze są początki. I jednak każdy dodatkowy kilogram przeszkadza.