O rany jaki ja miałam weekend. Na niedzielę zapowiedzieli mi się goście, więc w sobotę ogarniałam temat mieszkania. Oczywiście bez jakiegoś dramatu nie byłoby ciekawie więc i dramat się pojawił. Okazało się że filar od centralnego ogrzewania jest tak zapchany że nie wiadomo czy da się go udrożnić. Po co komu filar jak się zapycha i nie działa. Tak czy inaczej nie mogłam napalić w centralnym i w domu było zimno jak cholera. Napaliłam więc w kaflaku (piec kaflowy starej generacji). I w sobotę jak Cie mogę jeszcze było ciepło ale za to w niedziele była taka picówa że grzałam falerką.
Mając na uwadze moje wzmożone wysiłki przy sprzątaniu nie miałam czasu uzupełniać płynów a już wczoraj starałam się jeść tak żeby się chociaż w kaloriach zmieścić. Nie odbiło się to bez echa na mojej wadze bo przybrałam jakieś 0,5 kg za przedwczorajszy dzień. Muszę się sprężyć przed generalnym ważeniem :)
Ps. bardzo dziękuję za wpisy i komentarze