Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Równo-waga


Cześć Wam wszystkim! 


Daję znać, że żyję i mam się nad wyraz dobrze. Praca na własną rękę daje takie efekty, jakich oczekiwałam - o ile wcielanie w życie porad trenerów personalnych było trudne, o tyle wymyślanie sobie samej planu do wcielenia w życie jest uber-kurde-maksymalnie-hiper trudne ale o ile bardziej satysfakcjonujące! 

Nigdzie mi się nie śpieszy, badam więc, co działa na mnie dobrze, a co gorzej. Dość dramatycznie obcięłam sobie kalorie w tym tygodniu, po czym przez dwa dni jadłam czekoladę na kilogramy i zapijałam kawą na gęsto żeby mieć siły do pracy i treningów, więc już wiem, że poniżej pewnego poziomu kaloryczności schodzić póki co nie mogę. I czekolady też nie mogę. Znaczy sama czekolada jest super, ale ciastka i czekoladki, którymi próbowałam się najeść przedwczoraj i wczoraj, zupełnie nie działały. To kompletnie bezsensowny twór - jesz, jesz, brzuch wystaje wyżej nosa, a ty dalej głodna. Za to zostałam fanką sympatycznych omletów z blendera - wrzucam np. 100g marchewki, 50g jarmużu, tonę natki pietruszki, czosnek i dwa jajka do blendera, papkę wylewam na patelnię i smażę na małym ogniu takiego grubasa, którego zjedzenie zajmuje jakieś pół godziny i który skutecznie zapycha na kolejne kilka. Rano grubas na słono, wieczorem na słodko i można żyć. 

I jeszcze laysy z pieca, ależ to jest dobre. I popcorn bez tłuszczu. I z zapychaczy to jeszcze pieczona dynia. 

Ale to to jeszcze żarty, natomiast na prawdziwą redukcję już się uzbroiłam w kontenery aspartamu i innych wywołujących raka słodzików w postaci sosów zero, batonów białkowych i słodziw do wody - i jakoś do lata dam radę zgubić to 5 kilo :). 

Chociaż powiem Wam, że aż żal mi się z nimi rozstawać, bo siła przy obecnej wadze jest tak zaskakująca, że boję się odchudzania żeby znów nie wrócić do trzaskania przysiadów z pustą sztangą i hip thrustów, w których ciążył mi już sam piankowy wałek na biodrach, nie wspominając o dokładaniu jeszcze tam ciężaru. 

No ale kto powiedział, że muszę się tak zajechać... Może tym razem uda się zrzucić trochę sadła bez negatywnych skutków ubocznych... Na pewno nie towarzyszy mi żadna presja, mam do tego dużo luźniejsze podejście, odstawiłam wszelkie suplementy i spalacze oprócz l-karnityny.

Także tak. Zdjęć nie wrzucam, bo nie mam. Za to mam ruchome obrazki w przypiętych relacjach na instagramie i tam Was odsyłam

  • pani_slowik

    pani_slowik

    28 stycznia 2018, 18:21

    jestem w szoku wyznaniem w kolejnym wpisie - nie spodziewałam się, że taka ogarnięta laska jak Ty dopuściła się braku miesiączki poprzez odżywianie, no normalnie nie-do-wiary.. ;o ale nie ma co płakać na rozlanym mlekiem, bo nalałaś kolejną szklankę i mam nadzieję, że teraz będziesz hiper ostrożna by znów tego nie rozlać. ale tak szczerze, nie zmartwił Cię ówcześnie brak okresu? bo naprawdę zastanawiam się jak do tego doszło. i ej tego wpisu też nie bardzo jestem w stanie pojąć, nie w przypadku Twojej osoby "obcięłam sobie kalorie w tym tygodniu, po czym przez dwa dni jadłam czekolade na kilogramy i zapijałam kawą na gęsto żeby mieć siłę do pracy i treningów..." wtf? oO stwierdzam, że Twoje menu jest co najmniej specyficzne... nie lepiej wrócić do korzeni? do jedzenia naturalnie, ale zdrowo i wszystkiego? wiem, że się łatwo gada, ale przy odrobinie dyscypliny da się opracować taki tryb życia. nie jestem w stanie tak z czystym sumieniem zrozumieć tej notki - czego oczekujesz, do czego dążysz i jak chcesz to zrobić? a na insta chętnie wpadnę :D

  • Nattiaa

    Nattiaa

    15 stycznia 2018, 08:06

    trzymam kciuki za postępy!! :)

  • MirandaMarianna

    MirandaMarianna

    12 stycznia 2018, 21:33

    A ja bym Ci serdecznie radziła jeść tylko prawdziwe jedzenie. Olej batoniki proteinowe, zrób sobie sama z orzechów i suszonych owoców, jedz prawdziwa czekoladę, miód i banany zamiast słodzików i będzie Ci o wole łatwiej utrzymać wagę. Wiem co mówię przetestowałam na sobie. Wszystko to co wiesz i najważniejsze : prawdziwe Whole foods. Jakość przede wszystkim.

  • katy-waity

    katy-waity

    12 stycznia 2018, 20:18

    co do słodzików, polecam Erytrol zamist aspartamu (nie wywoluje raka, nie podnosi cukru, i wlasciwe nie zawiera kalorii, tzw "zdrowy slodzik") Tak, czekolada bez sensu, ale jaka dobra:) jesli bedzisz miala ochote na zdrowa slodkosc to poszukaj w necie przepisow np na chalwe (zmielone ziarna sezamu + zmielone ziarna sloneczmika + miod (lub slodzik typy ksyliton) [ wszytsko w tych samym proporcjach] , po zmieleniu uformowac np. kulki i wlozyc do lodowki. (naprawde ma posmak chwaly, przynajmniej takie mam wrazenie ) :)

  • Sunniva89

    Sunniva89

    12 stycznia 2018, 18:26

    racja co do czekolady kompletnie bezensowny twor, nie ma zadnych wartosci a czlowiek i tak dalej glodny

  • Domdom89

    Domdom89

    12 stycznia 2018, 16:58

    No ja zauwazylam ze jak zjem np kawalek czekolady 85% to jest ok ale tylko okruszek mlecznej i jest lawina ;DDDD