Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Sobota i niedziela


Cześć i czółem.

Pogaduchy z dziewczynami były świetne- planwanie wieczoru panieńskiego i rozmawianie o weselu, przygotowaniach. Wcale nie było butelki wina,a zakąsakmi było kiwi i avocado ! ot co...zaskoczenie dziewczyn było bardzo miłe.

Mierzyłam się w obwodach i po cm uciekło :) ale na wage stane dopiero w przyszlym tygodniu i mam nadzieje,ze coś spadnie. 
Wczoraj na uczelni wytrzymałyśmy z Aśką tylko 30 minut i spieprzyłyśmy do mnie do domu na ploty,ale najważniejsze załatwiłyśmy- wybór promotorów i rozliczenie się z praktyk.

Na obiadek były paluszki rybne z kaszą i kiszoną kapustą. 
Wieczór niestety już nie należał do idealnych: lód wodny, pare chipsów, 6 kostek czekolady i uwaga KFC :/ No ja pierdziele takie wyrzuty sumienia miałam ,że szok. Żeby było śmieszniej do godziny 19.30 było t jedzone później już NIC. Sama siebie nie rozumieim czemu tak mam i to weekendy,a zwłaszcza jak mam motywacje i cel :/ 

Noc była z głwy, bo trzeba było jechać na kręgielnie i odebrać ojca napitego. Zachciało mu się imienin kolegi he he. Zasnąć nie mogłam, TV z moim P oglądaliśmy i zaraz krzyk i płacz z bólu. Kolano dało się we znaki. Parę dni temu coś mi strzykło i ukuło/ Poczułam dziwne parzenie i tak cały czas. CHolera nie wiem co jest czy coś naderwałam czy co innego tam się dzieje.

Dzisiaj odpoczynek- śniadanie: jajecznica z dwóch jajek, obiad będzie spaghetti z makaronem RAZOWYM, kolaca pomelo, a potem na miasto z dziewuszkami.

Lece poczytać co tam u Was :)
  • toolarge

    toolarge

    10 listopada 2013, 11:06

    Idź z tym kolanem lepiej do lekarza, bo to paskudne miejsce do kontuzji jest :/ A ja wczoraj cały dzień, tzn. do podwieczorku się dobrze trzymałam, a wieczorem przyszła koleżanka i malibu, i ciasteczka... Ehh uroki weekendu... ;p