Trzymalam sie do środy wieczór, ale jak przyszlo do porządkowania tego, co zostało po świętach, to mi się żal zrobilo wyrzucać i co talerz, co miseczka - to grzech. Nic nie wyrzucilam, zjadlam chyba ze trzy normalne kolacje, zrobiłam ze dwadzieścia brzuszków i poszlam spać. Waga stoi w miejscu, co chyba jest sukcesem po Świętach, prawda?
Córki bardzo mi gratulowały postępów: zwlaszcza starsza, ktora nie widziala mnie od sierpnia, a zięć pytał męża, czy ma nową żonę. Zła strona - pilnowały mojego talerza. Dobra - dostałam całą masę kosmetyków na wiotczejącą skórę.
Nie mialam tylko czasu ćwiczyć zamówionego fitness, chyba, że skłony do dolnych szafek i wyciąganie się do górnych szafek w kuchni mozna traktować jako fitness.
Tyle u mnie, jutro sesja zdjęciowa, a potem zamieszcze nową twarz i nową sukienkę w moim pamiętniku.
mikrobik
28 grudnia 2007, 12:25Ja jak wiesz niewiele mam czasu na spacery.Zaraz po swietach musialam wrocic do pracy. Mieszkam w bloku tak, ze z ten ogrodek to mam tylko na balkonie. Gdyby spadl snieg moglabym w czasie weekendu wykorzystac moje narty biegowe, ale jak dotad za oknem pogoda raczej listopadowa. Codziennie staram sie "zaliczyc" jedynie 15 min. na stepperze. Pozdrawiam Maryla
Hejho
27 grudnia 2007, 21:47ja na razie udaję ,że nie mam wagi! Buziaki
jbklima
27 grudnia 2007, 11:37jak fajnie ,że się tobie udało w te święta nie szaleć,ja już odrabiam...........wczoraj sie pilnowalam......jutro ważenie.Postanowienie....1godzina ostrego spaceru dziennie!!!
mikrobik
27 grudnia 2007, 10:01Gratuluje silnej woli. U mnie niestety jej calkowicie zabraklo, ale przyznam sie, ze zgodnie z planem. Nie zamierzalam katowac si edieta i ograniczeniami przez cale swieta.Jutro dzien mojego wazenia i obawiam sie ze... Najwyzej bede na diecie kolejny miesiac dluzej. Pozdrawiam poswiatecznie - Maryla