z sanatorium z Zegiestowa. Dzisiejsza waga: 65,200 i pewnie sie utrzyma, bo czy ktoś widział, by w sanatorium przytyć ???
Zabiegów całe mnóstwo, ale dla moich celów najważniejsze jest zakwaterowanie na III piętrze bez windy. A chodzić w te i we wte trzeba z osiem razy dziennie. A poza tym zapisałam się na gimnastykę i wzięłam dietę niskokaloryczną. Do tego piesze wycieczki po okolicznych górkach ( na góry przyjdzie czas, jak mi trochę kolana i kręgosłup podleczą). Jak nic zjadę do 63 kg. Diety nie przestrzegam, bo tu nie miejsce na takie cuda, jak nam przepisują. I nareszcie kupię sobie porządne ciuchy w rozmiarze 42. Wszystkie Was pozdrawiam Hania
kinga53
16 października 2008, 15:11Odpoczywaj i chudnij Ta gimnastyka i chodzenie po schodach wyjdzie Tobie na dobre i na sylwetkę Miłego wypoczynku Pozdrowienia i buziaczki Ewka
Hejho
16 października 2008, 02:58do pełnej sprawności...santorium to okazja do naładowania akomulatorów
mikrobik
15 października 2008, 17:26Witaj podróżniczko sanatoryjna. Wreszcie odpoczniesz po tych wszystkich "małorolnych" pracach, a i zdrówko podreperujesz. Ja tez mam (jak wszystkie długie osoby) kłopoty z kręgosłupem, a teraz jeszcze doszły bóle w operowanym wiele lat temu stawie barkowym. Nie ma innego wyjścia i też powinnam starać się o sanatorium. Porę jak na wyjazd w góry masz całkiem niezłą. Wyobrażam sobie te cudne kolory. Pozdrawiam cieplutko.