Dziś jest poniedziałek. I znów jest źle. Moja motywacja zniknęła, została przykryta dużą warstwą smutku i przedświątecznego zdołowania. Trwam w zawieszeniu- zjadłabym całą lodówkę i zagryzła tabliczką KarmeLove z orzeszkami solonymi a z drugiej strony płakać mi się chce, gdy patrzę w lustro. Nie jestem obiektywna. Przecież stale chce mi się płakać i dobrze wiem, że nie tylko przez odbicie... CONSTANS, ten zły.
gummmi21
8 grudnia 2014, 19:49Mam podobnie. . Dopada mnie depresjaaaa ;/ ahh ale musimy byc silne. . Ja mam czasem tak ze widze sir w lusterku i widze ze nie jest tak zle i odpuszczam sobie a nastepnego dnia wyrzuty sumienia i placz jak ogladam zdjecia szczuplych osob ehh ; (
Dajzsiebiestoprocent
8 grudnia 2014, 19:47Kochana zamiast stac przed lustrem, idz troche pocwiczyc.Chociaz troche malymi kroczkami. Musisz tylko chciec sprobuj, a wieczorem zasniesz ze swiadomoscia ze to byl dobry dzien i nastepnego dnia bedziesz chciala to powtorzyc :) Zycze powodzenia :) :*
so_ulka
8 grudnia 2014, 19:50staram sie, od okolo 2 tyg. nie jem slodyczy, nie pije alko. ale w dzien jak dzis (cięzki dzien w pracy+ osobiste przyczyny) mam wszystkiego dosc. nie wierze ze uda mi sie schudnac, sadze ze nadal zle jem i za malo sie ruszam. i tk btw.. czuje sie jak kosmita gdy widze ludzi w kfc albo kupujacych czekolade w sklepie... takjakbym byla jakas gorsza i tego nie mogla.
Dajzsiebiestoprocent
8 grudnia 2014, 19:56Wlasnie teraz kiedy wszystko Cie doluje nawet sprawy osobiste nie ida tak jak bys chciala to sie nie poddawaj! Bo w tym momencie najlatwiej czlowiekowi odpusic. Idz pocwicz troche a odrazu sie lepiej poczujesz :) Potrzeba troche cierpliwosci :) Po jednym dniu nie bedzie wymarzonego efektu kochana :) Ps. Podziwiam ze potrafisz nie jesc slodyczy przez dwa tygodnie. Pamietam ze raz tez mi sie tak udalo. Ale tylko raz. Potem rzucilam sie na czekolade jak glupia.. I zalowalam :/ Kazdy ma gorszy dzien.
so_ulka
8 grudnia 2014, 19:59tak jak pisałam w opisie o sobie- przez ponad rok nie jadlam zadnych ciast/ na widok czekolady robilo mi sie niedobrze a loda na patyku jadlam na dwa razy.. tzn do zamrazarki pół i za parę dni go konczyłam. cudowny czas. chudlam w oczach... a teraz jem tylko maslo orzechowe. tzn nie bez pojecia... np jako kanapke z bananem lub szejka. ale nie wiem czy nie oszukuje sama siebie i tak naprawde nie powinnam go jesc
Dajzsiebiestoprocent
8 grudnia 2014, 20:09Taka jeszcze mala rada ode mnie podsumowujac.. Moim zdaniem najlepiej postarac sie nie myslec o jedzeniu. Wiem sama po sobie. Np zjadlam czekolade to potem poszlam do wniosku ze nie ma sensu juz na trening tego dnia bo juz za pozno bo zjadlam cos slodkiego. Czlowiek potrafi sie uzaleznic od jedzenia. Ja wczesniej czesto jadlam z samego przyzywczajenia. Np. Jak siedzialam przed telewizorem to zawsze musialam cos miec przy sobie do jedzenia.. Przyzywczailam sie po prostu ze caly czas cos jadlam. Na szczescie teraz nie mam z tym problemu i jak mam nawet przed soba czekolady i zelki to staram sie myslec jak ciezko spalalo mi sie kalorie na roweryku przez 40 min haha
so_ulka
8 grudnia 2014, 20:17zdaje sobie sprawe ze wszystkiego co piszesz i tez czasem wiem ze ta kostka czekolady nie jest warta tego by pozniej sie pocic i cwiczyc dluzej. ale 1. ja lubie jesc... nie mowie nawet o slodyczach ale generalnie. lubie gotowac i jesc. wole wydawac kase na jedzenie na miescie niz na ciuchy 2. w momentach jak ten nie mam motywacji i juz chce to wszystko rzucic w kat... chociaz nie sadze ze az tak sie katuje. jeszcze nie chodze na silownie.. a sadze ze ona moze mi najbardziej pomoc. bo nie uznaje cwiczen chodakowskiej.. ale z drugiej str gdy tak jak teraz jest mi zle to wiem ze jak zjem czekolade to juz kompletnie bede sie czula jak błoto