Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Cierpienia młodego żołądka... ;)


DZIŚ TO CHYBA POBIŁAM WSZELKIE REKORDY. 

Tak, dawno się tak nie objadłam. Uznałam że skoro tłusty czwartek, ja nie jem pączków i chipsów od dawna to mogę sobie zrobić dyspensę i zjeść ile tylko dusza zapragnie.  W sklepie moje oczy pożerały te wszystkie pączusie, czekolady i chipsy (chipsy są tłuste, a dziś Tłusty Czwartek jak to powiedziała moja znajoma więc można je jeść :PP) Zapakowałam więc koszyk niemalże po brzegi, ruszyłam do domu pochłaniać te słodkości...

Jak łatwo się można domyśleć, oczy mają większą pojemność jedzeniową niż żołądek... Ten po 4 pączkach i paczce chipsów do końca dnia odmówił mi posłuszeństwa.... Ale cóż, to przecież ja najpierw go skrzywdziłam ... nie samymi pączkami, ale ich NADMIAREM. Bo to nadmiar szkodzi i trzeba znać swoją miarę nawet w tak ukochane święto ;) Położyłam się więc grzecznie i dałam mu odpocząć... biedny, musiał się poświęcić żebym sobie nastrój chwilowo poprawiła.. Aż miałam ochotę w pewnym momencie zwymiotować, jak za starych (nie)dobrych czasów... na szczęście przeszło, Zosia zmądrzała i więcej AŻ TYLE w siebie wpychać nie będzie. Bo pączek w święto albo dwa jest okej, ale cztery na raz to już gruuuba przesada (donut)(donut)



Uznałam że pora na małą zmianę imidżu... długo szukałam dobrego obrazka, aż wreszcie zdecydowałam się na coś, czym jeszcze do niedawna katował mnie mój chłopak. Melodia z "Marta mówi" tak bardzo weszła mu w głowę że puszczał mi ją nawet w radio w samochodzie xD Oglądał ze mną pare odcinków i mówił jaka to jestem do niej podobna: "bo też jesteś taka okrąglutka i wyszczekana xD" Eh... za coś trzeba kochać tego swojego wariata... (puchar)(dziewczyna)

Z okazji jego niedawnych urodzin naszykowałam dla niego prezent. Czeka grzecznie zapakowany na jego przyjazd, oczywiście podpytuje mnie co to jest przy każdej możliwej okazji, ale ja jestem twarda niczym skała i nie powiem mu... dowie się jutro :D



Mój kochany Wielki Post się zbliża (dlatego dziś pozwoliłam sobie na jedzeniowe szaleństwo). Chcę się w tym roku postarać, chcę żeby ten czas był wyjątkowy, zadbać o swoje ciało jedzeniem i ćwiczeniami oraz o swoją duszę przez czytanie, spokój, naukę...

Zaczyna się idealnie pierwszego marca, do tego czasu wymyślę jakieś szczegółowe postanowienia. Na razie wiem mniej więcej co chcę zrobić (jak zwykle xD) na rozpisanie się mam jeszcze czas. Chcę przed tym zważyć się i zmierzyć, przez chyba dwa tygodnie tego nie robiłam więc ciekawią mnie rezultaty. 


 Dziś tłusto-refleksyjno czwartkowy wpis... za niedługo szczegółowy plan działania! 

Bo ja już tak nie umiem bez planu, u mnie wszystko musi być na tip top opracowane. Z realizacją zwykle trochę gorzej, ale teraz już się tym tak nie spinam... Wiem że wszystkiego absolutnie nie uda się zrealizować, ale jeśli zrobię choć tę najważniejszą część i będę z tego powodu zadowolona to już będzie super. 

JAK ZROBIĘ, TAK BĘDZIE DOBRZE :)

Czekajcie na to i szykujcie się, to już niemalże ostatni moment na wprowadzanie zmian żeby na lato wyglądać jak laska! (każda z nas jest i tak laska, ale wiecie, taka super ekstra laska :D(slonce)(puchar))

  • pani_slowik

    pani_slowik

    24 lutego 2017, 12:16

    ej, miałaś oszczędzać, a tu wydajesz grube hajsy na śmieciowe żarło? zła Zosia! ja to chociaż miałam za darmo w pracy lukrowane paskudy i kumpela mi upiekła w piekarniku takie fit, więc budżet nie ucierpiał, ale też zjadłam 3 pączory :< potrójne szczęście :D wiesz co, wczoraj z ciekawości obczaiłam tą bajkę, bo wcześniej nie znałam psa Martusi iii się wciągnęłam! bardzo fajna baja, nie jest taka głupia jak większość robionych z myślą o dzieciach - jest edukacyjna, zabawna, a w dodatku serio ta Martusia to taka wyszczekana kluseczka, jak Ty :D daj znać czy bojfrend się cieszył z prezentu, bo ja tam bym się cieszyła max! też pracuję nad postanowieniami wielkopostnymi, ale zauważyłam, że za dużo tych postanowień dotyczy mnie, a o Bogu tak trochę zapominam i muszę to zmienić i se postanowiłam, że codziennie będę czytać ewangelię wraz z jej omówieniem na dany dzień przed spaniem :) i tak wracając jeszcze do tej pracy to naprawdę weź się za ogarnięcie jakiejś roboty, tym bardziej, że mieszkasz w dużym mieście, a prócz studiów spoko jest mieć doświadczenie i zawsze ktoś kto nawet skończy gorzej studia, a ma doświadczenie, lub nawet ktoś bez studiów, ale z doświadczeniem będzie na wyższej półce względem potencjalnego pracodawcy niż Ty! i nie ma rzeczy niemożliwych: u mnie jest laska, która pracuje na 0,75 etatu, dodatkowo jeszcze robi na zlecenie 3 razy w tygodniu po 8h i studiuje dziennie rachunkowość na uniwerku, więc naprawdę się da :D pomyśl o hajsach, które przybędą do skarbonki po tamponach - czujesz ten dźwięk złotych monet? więc do roboty :*