Wczorajszy wieczór był dla mnie ogromnym stresem. Mąż wpadł na pomysł, żeby na kolację zaserwować tosty-te trójkąciki zapiekane. Pychotka, ale kaloryczność porównywalna pewnie z chipsami...
Tak więc robiąc kolacyjkę o 20,30 (której standardowo nie jadamy!!!) skusiłam się na 1 trójkącik bez masła, za to z podwójnym serem i szyneczką. Wspaniałe uczucie podczas konsumpcji, potem masakra!!! Nie uwierzycie, ale miałam takie wyrzuty sumienia, że trudno mi ująć to w slowa. Było mi niedobrze! Potem jak oszalała szukałam ruchu: zagralam w bilard, poćwiczyłam chwilkę i zaliczylam 60brzuszków. Mialam wrażenie, że moja psychika nie przyjmie faktu, że mogłam popełnić takie "wykroczenie"! Szłam spać w fatalnym nastroju. Świadoma, że wszystko jest dla ludzi, ale z tak wielkimi obawami, że waga pójdzie w górę, że poprostu płakać mogłam. To do mnie nie podobne. Nigdy wcześniej nie miałam takich przeżyć.
Co najśmieszniejsze dziś rano waga nie poszla w górę, a wlaściwie spadla minimalnie i ta radość:)
Chyba oszalalam...help
Darka35
19 marca 2009, 21:04Ojej nie możesz tak się przejmować każdym nadprogramowym kęsem! Nie dajmy się zwariować!
Suerox
19 marca 2009, 09:47Zawsze myślałam, że bulimia to najedzenie się na maxa, a potem zwracanie....ale teraz zwątpiłam
olalaaa
19 marca 2009, 09:43zachowanie typowo bulimiczne... :\ po kilkuletnim doświadczeniu z chorobą coś na ten temat wiem :P mam nadzieję że to Ci się nie będzie powtarzać i że to był tylko taki jeden przypadek :)