Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Auć...


Po wczorajszych ćwiczeniach mam nie proszonych gości...
Zakwasy przyczepiły się do ud, brzucha,ramion i pleców więc w zasadzie...wszędzie!
Żeby było jeszcze mniej wesoło,wczoraj mój facet przyniósł mi o godzinie 12 w nocy!! bułeczki z kremem i jakimś owocowym wkładem. Na spróbowanie! Zżarłam wszystkie trzy i choć były maleńkie to pora jeszcze mniej odpowiednia. MA SA KRA . Każdy ma chwile słabości choć jak mawiała moja mama "Ty się do gorszych nie porównuj" ;P No cóż...pociesza mnie fakt,że zdarza mi się to naprawdę rzadko. (Wpierniczanie po nocach,nie porównywanie)
Żeby nie było, mimo zakwasów i tak zamierzam dzisiaj ćwiczyć. Pewnie mniej skutecznie niż powinnam ale mimo to spróbuję.

Z ćwiczeniami już jako tako się oswoiłam za to mam inny problem.
Nie mogę się przestawić na 5 posiłków dziennie,utarł mi się taki schemat,że rano jem śniadanie,koło 14 obiad koło 18 zaplanowaną kolacje a koło 20 nie zaplanowaną kolacje ;P
Kładę się spać grubo po 23 więc mam nadzieję,że owa niezaplanowana kolacja nie jest zbyt późna tym bardziej,że na ogół nie jest to nic ciężkiego.

Zastanawia mnie jak kiedyś udało mi się schudnąć te 19 kg i dochodzę do wniosku,że miałam wtedy dużo większą motywacje. W najgorszym momencie moja waga doczłapała się do jakiś 83kg i zaczął się problem. Ilekolwiek bym nie ważyła moja pupa jest strasznie odstająca a biodra dosyć szerokie. Przy wadze 83kg nie mogłam znaleźć żadnych spodni w których wyglądałabym przynajmniej jako tako. Pamiętam,że któregoś dnia wróciłam z zakupów z płaczem,spojrzałam w lustro i powiedziałam dość.

Na dzień dzisiejszy z 62kg dobiłam do pewnie 72kg(bo w dalszym ciągu się nie zważyłam).Nawet nie zdaję sobie sprawy  kiedy to się stało,dziwne,że człowiek nie widzi aż tak dużej nadwyżki. W zasadzie dopiero zdjęcia otworzyły mi oczy i zapaliły żółte światło. Skoro nie zdawałam sobie sprawy,że przybyło tak dużo,to równie dobrze zanim się obejrzę mogę dojść do tych 83kg...
 POBUDKA
Na pewno do tego nie dopuszczę!!!

15:35  Ps. Właśnie zaliczyłam pierwszy dzień z Mel B :))))